Po zeszłorocznym starcie w Jesiennym Beskidzkim KoRNO było w zasadzie pewne, że jeśli nic nie stanie na przeszkodzie w tym roku również zawitamy na imprezie. Tym razem jednak podzieliliśmy siły – ja wybrałem trasę rowerową, nazwaną przez organizatorów „Enduro”, a Basia wraz z koleżanką ruszyła na trasę pieszą, piętnastokilometrową.