Początki z spd – Piotrek

Jeżeli czegoś próbuję po raz pierwszy i nie wiem, czy mi się spodoba, to nie zamierzam wydawać na to furmanki pieniędzy. Tą zasadą kierowaliśmy się kupując Evivę i Blacka, a teraz towarzyszyła nam przy zakupie butów i pedałów SPD. Ja postawiłem na buty Shimano SH-M065 i pedały Shimano M-520.

Pierwsze wrażenia

Buty robią dobre wrażenie, wyglądają na solidne. Tym, co rzuca się w oczy jest masywna, mocno bieżnikowana podeszwa. Ma to chyba podkreślić górski charakter butów 😉 Zapięcie na rzepy wydaje się lepszym rozwiązaniem niż sznurówki. Buty są wygodne, nawet chodzi się całkiem przyzwoicie. Dość mocno schowane bloki powodują, że nie stukam jak podkuty koń.

DSC_0001

Nieśmiało do przodu… gleba

Początek jest bardzo niepewny. Najpierw kilka razy próbuję się wpinać i wypinać. Nieśmiała próba ruszenia na szczęście nie kończy się moją śmiercią. Można jechać. Pierwsza jazda ma charakter czysto testowy. Bez wjeżdżania na bezdroża i raczej po płaskim. Moje myśli skupiają się na tym, by przeżyć, ciężko więc mówić o jakichś wrażeniach. Uczucie zespolenia z rowerem jest ciekawe, ale nic więcej na temat różnic w jeździe z SPD i bez nie mogę na tym etapie powiedzieć. Kilkukrotnie mam okazję przejechać przez łaty zalegającego tu i ówdzie śniegu. Tutaj różnicę zauważam od razu – kontrola nad rowerem jest dużo większa.

DSC_0005

Pierwszą glebę zaliczam w chyba najbardziej klasyczny z możliwych sposób. Zatrzymuję rower i chcę się podeprzeć, ale nie wypinam nogi. W efekcie lecę bezwładnie wraz z rowerem na asfalt. No i fajnie, przynajmniej mam to za sobą. Nie wątpię, że poobijam się jeszcze wielokrotnie, ale teraz będzie już z górki.

Coraz odważniej, po mieście i w teren

Kilka kolejnych jazd ma spokojny charakter. Trochę walczę z regulacją – o ile prawy but wpina się i wypina bez problemów, to lewy sprawia kłopoty. W chwili obecnej mam tylko jeden rower, który służy mi nie tylko do rekreacji, ale także czasem jako środek transportu. Jazda po mieście jest lekko przerażająca. Każde skrzyżowanie czy przejście dla pieszych powodują zapalenie się w głowie lampki ostrzegawczej. Przydają się nawyki nabyte za kierownicą samochodu – myślenie z wyprzedzeniem i zasada ograniczonego zaufania do innych. Mimo wszystko miasto i spd to póki co kiepskie połączenie. Coraz odważniej zaczynam jednak wjeżdżać w teren. Tutaj zawsze czułem się lepiej, a w spd jest wręcz rewelacyjnie. System ten najlepiej sprawdza się bowiem w dwóch przypadkach:

DSC_0005

Przypadek 1: podjazdy

Przyznam szczerze – w normalnej jeździe nie widzę żadnej różnicy. Pierwsza wyraźna różnica pojawia się jednak przy okazji podjazdów. Okej, Ameryki nie odkryłem, ale naprawdę różnica jest ogromna. Nie jest oczywiście tak, że jadąc w spd nagle dostajemy zastrzyk energii. Po prostu lepiej przekłada się ona na napędzanie roweru. Dzięki temu można podjeżdżać bez mieszania w przerzutkach, albo redukując mniej niż jadąc w zwykłych butach. Pytanie tylko, co na to stawy 😉 Co równie ważne – podjazdy stają się dziecinnie łatwe bez względu na nawierzchnię. Asfalt czy śliskie błoto – nie ma znaczenia. Już kilka razy złapałem się na myśli, że zaraz będę musiał się podeprzeć i skończy się efektowną glebą, bo nie wypnę się z pedałów. Tymczasem nic podobnego – jechałem dalej, jak gdyby nigdy nic. W ten sposób doszedłem do drugiego przypadku.

Przypadek 2: kontrola

Pisałem już, że po wjechaniu na śnieg miałem wrażenie większej kontroli nad rowerem. Dotyczy to zarówno śliskich nawierzchni – śniegu czy błota – ale też wszelkich przeszkód, takich jak korzenie czy kamienie. Można na nie najeżdżać z większą pewnością siebie albo przeskakiwać – co kto woli. Na pewno jednak panowanie nad sprzętem w spd będzie łatwiejsze niż w zwykłych butach. To powoduje, że w terenie można pozwolić sobie na więcej no i zwiększa nie tylko skuteczność, ale też poziom frajdy 😉

Warto czy nie?

Na to pytanie każdy musi sobie odpowiedzieć sam. Jeżeli jeździcie głównie po mieście albo Wasza jazda ma charakter czysto rekreacyjny i rzadko opuszczacie utwardzone nawierzchnie to spróbujcie, ale spd w Waszym wypadku raczej nie będą koniecznością. No, chyba że jeździcie na ostrym kole, ale to inna bajka i nie zamierzam się teraz wdawać w odwieczną dyskusję „strapy czy spd” 😉 Jeżeli jednak zdarza Wam się zapuszczać w teren, czy będzie to zwykły las, czy mniej lub bardziej wysokie góry, koniecznie musicie sprawdzić, jak jeździ się w spd. Na 99% przy nich zostaniecie 😉

1 thought on “Początki z spd – Piotrek”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.