Po czterech miesiącach użytkowania pora podzielić się pierwszymi wrażeniami na temat pierwszych butów z oferty ION-a.
Opisywane buty pochodzą z kolekcji na rok 2017 – udało mi się je kupić w maju w sklepie stacjonarnym i bez trudu znajdziecie je w internecie. Wygląda też na to, że model 2018 różni się głównie kolorystyką.
Wygląd i wykonanie
Czarne z delikatnymi czerwonymi wstawkami – buty raczej nie rzucają się w oczy i nie przemówią do osób, które lubią krzykliwy design. I właśnie dlatego mnie przekonały od razu. Na pewno wyróżnić należy sprytne wkomponowanie logo producenta z boku buta. W ofercie na 2018 ION postanowił trochę ożywić buty, wprowadzając nowe połączenia kolorystyczne – moje serce skradły te brązowe, chociaż bardziej pasują do ubrania casualowego, niż ciuchów rowerowych.
W oczy rzuca się „pancerność” butów. Wykonane głównie z syntetycznej skóry, pianki EVA i tkaniny mesh sprawiają wrażenie odpornych na zużycie. Na bokach widać pierwsze otarcia, jednak na razie mają one charakter powierzchowny. Zauważyłem też problemy z utrzymaniem ich w czystości – do zdjęć zostały dokładnie umyte, a jednak nie wyglądają na czyste i ogólnie sprawiają wrażenie jakichś… zmęczonych życiem. Wygląda jednak na to, że buty są w stanie znieść więcej, niż „szmaciaki”. Przy tym wszystkim są na tyle lekkie, że podczas wielokilometrowych górskich tripów w żaden sposób nie ciążą.
Użytkowanie
Widać, że projektanci dużą wagę przywiązywali do ochrony stóp rowerzysty. Zastosowano tu szereg wzmocnień, mających chronić przed uderzeniami. Wysokie wzmocnienia palców, kostki i pięty łatwo docenić podczas uderzenia kamieniem czy przywalenia kostką o korbę.
Elementem, który doceniłem od razu, są materiałowe języki na piętach. Buty podczas kilkunastu pierwszych założeń były tak sztywne, że bez tego elementu wsunięcie ich na stopę wydawało się niemożliwe. Na szczęście buty szybko się „wyrobiły” i problem zniknął. Początkowa sztywność utrudniała też nieco chodzenie – zwłaszcza w błocie czy po śliskich kamieniach.
A co z trzymaniem? Podobno ION-y kleją się do pedałów nawet lepiej od Five tenów (opinia usłyszana od osoby mającej doświadczenie z jednymi i drugimi). Ja porównania nie mam, bo przez ostatnie kilka sezonów byłem wierny systemowi SPD. Mogę jedynie powiedzieć tyle – w większości sytuacji trzymanie jest na tyle dobre, że przesiadka z SPD na platformy przebiegła bezboleśnie. Problem pojawia się w momencie, gdy źle ułożę nogę na pedale. Aby poprawić ułożenie, zmuszony jestem ją zdjąć – o przesunięciu nie ma mowy. Podczas zjazdu może to skutkować spotkaniem z ziemią, więc konieczne jest zatrzymanie roweru i ułożenie stopy na nowo. A wtedy – wiadomo – o PR-ze na Stravie można zapomnieć 😉 Tajemnicą pozostaje wytrzymałość podeszwy wykonanej z mieszanki nazwanej Suptraction, podobnie jak całych butów. Mam jednak nadzieję, że to znajomość na dłużej…
Zobacz też:
- Five ten Freerider – pierwsze wrażenia
- Pierwsze buty SPD – czy Shimano SH-M065 to dobry wybór?
- Platformy czy SPD – co się lepiej sprawdza zimą?