Jeżeli czytaliście poprzedni wpis, to wiecie jakie rowery brałem pod uwagę i że nie kupiłem żadnego z nich. Nadszedł czas na prezentację nowego nabytku.
Skoro nie Canyon, Giant ani Kross, to co? Odpowiedź brzmi:
Steppenwolf Tycoon Comp
Pozwólcie, że powtórzę: Steppenwolf Tycoon Comp.
Think outside the box
Zwariował chłop. Wybierał między Canyonem a Giantem, a ostatecznie zdecydował się na markę, o której mało kto w Polsce słyszał i kupił rower, o którym internet milczy – znalezienie jakiegokolwiek testu czy opinii graniczy z cudem. Nawet sprzedawca na stwierdzenie „ta firma jest dla mnie zagadką” odpowiedział: „dla każdego jest”. A mimo to zdecydował się na zakup. Upadł na głowę czy może jest jakieś logiczne wyjaśnienie?
Ok, przyznaję szczerze – też miałem sporo wątpliwości co do tego roweru. Przeszukałem internet wzdłuż i wszerz, wypytałem znajomych – o marce dowiedziałem się niewiele, o samym rowerze nic. Dlaczego zatem dałem się skusić? Za Steppenwolfem przemawia wyposażenie:
- RockShox Revelation RL i Monarch RT3;
- korba, kaseta, przerzutka przednia, hamulce SLX. Tak, mam trzy blaty z przodu… tak, wiem, że jest XXI wiek… tak, pewnie zmienię je na dwa… kiedyś;
- przerzutka tył XT;
- koła DT Swiss M 1900 Spline.
A wszystko za pięćdziesięciu pięciu Władysławów II Jagiełłów. Źle chyba nie jest?
Rama pewnie od Chińczyka…
Racja, to żadna sztuka wziąć pudło dobrych gratów i wpakować je do najtańszej ramy od Chińczyka. Mam nadzieję, że Niemcy nie poszli tą drogą. Nie zmienia to jednak faktu, że rama jest największą niewiadomą. Podobno pochodzi z jakiegoś tajwańskiego katalogu. Jak się będzie zachowywać i co z trwałością? Czas pokaże… Na stronie producenta powinniście znaleźć informacje o geometrii, ale wnioski musicie wyciągnąć sami. Ewentualnie możecie sprawdzić na 1Enduro, co znaczą odpowiednie liczby. W ciemno obstawiam, że w większości kwestii rower nie mieści się w nowoczesnych trendach. Ale bądźmy szczerzy – w moim przypadku ma to drugorzędne znaczenie – większym problemem jest bowiem sam jeździec, a nie rower. Parafrazując samochodowe powiedzonko – co z tego, że rower gwizda, jak rider p***a. Możliwości sprzętu na bank wykraczają poza moje umiejętności. I raczej dużo wody w Wiśle upłynie, nim to się zmieni. Po pierwszych jazdach mogę za to powiedzieć, że rower sporo wybacza i rekompensuje moje braki. A, i wizualnie średnio mi leży. Ale podobno wygląd nie jeździ…
No właśnie, a jak to jeździ?
Jak to ujął mój znajomy – pewnie tak samo jak inne rowery. Co w zasadzie nie jest prawdą, bo jeździ na pewno lepiej niż hardtail Krossa kupiony za 1399 złotych w sportowej sieciówce. A tak na serio – za wcześnie na jakiekolwiek oceny. Ale wygląda na to, że to będzie związek na dłużej, więc na pewno wrażeniami z jazdy podzielę się jeszcze nie raz.
Być może ta część z Was, która baczniej nas obserwuje, zastanawia się, dlaczego opisuję jeden rower – przecież miały być dwa. Niestety na razie jest jeden. Czy pojawi się drugi, kiedy i jaki – pozostaje zagadką również dla mnie…
Sprawdź też:
I jak sprawuje się rower po dwóch miesiącach?
Małe podsumowanie dwóch miesięcy właśnie pojawiło się na blogu: https://wysokakadencja.wordpress.com/2016/06/13/steppenwolf-tycoon-comp-pierwsze-wrazenia/
Witam.
Jestem ciekaw kolejnych wrażeń z użytkowania tego wilczka, sam zakupiłem w czerwcu jednego – model tyler sport 29′. Zakup praktycznie w ciemno, faktycznie trudno cokolwiek znaleźć na temat tej firmy. Głównym argumentem co do zakupu była cena, zawieszenie i osprzęt (nie licząc hamulców i korby).
Ile taki wynalazek?
W kwietniu, jak kupowałem, na metce w sklepie było podane 6500 zł.