„Trail” czyli co? (na przykładzie Trek Remedy)

Należący do kategorii trail (albo all mountain, ale o tym poniżej) Remedy jest w jakimś sensie konkurencją dla naszych rowerów. Z tą różnicą, że kosztuje niewiele mniej, niż one oba razem wzięte.

P1110049

Z filmu dowiesz się, skąd wziąłem Treka i dlaczego akurat Remedy:

Kiedyś wszystko było prostsze…

Tak, wiem, że zrzędzę jak stary dziadek. Chociaż – w sumie trochę już nim jestem, więc czemu nie… Kiedyś podział był w miarę jasny: skok w okolicach 100 mm i sportowa pozycja – rower cross country. 160 mm i brak przedniej przerzutki – enduro. Wszystko pomiędzy wrzucano do jednego wora nazywanego popularnie all mountain. Ale potem pojawiło się pojęcie „trail”. Co dokładnie ono oznacza? Mam wrażenie, że branża sama do końca nie wie. I tak na przykład „Bike” do kategorii trail zalicza turystyczne fulle ze skokiem 120-130 mm. Modele o wyższym skoku to all mountain (por. m.in. http://bit.ly/28MMxs9). Wynika z tego, że w przypadku Treka Remedy to AM, a Fuel EX to trail  . Zaglądamy na stronę producenta i okazuje się, że Trek oba rowery umieszcza w jednej kategorii i nazywa ją „trail”. Czyli worek został ten sam, tylko nazwa zmieniła się na modniejszą. Z ciekawości sprawdzamy jeszcze stronę konkurenta na „S”. Tutaj kategoria też nazywa się „trail” i jest jeszcze szersza – obejmuje także sprzęt enduro. Można się pogubić…

P1110051

Oczekiwania

Zostawmy jednak nazewnictwo. Nie jestem „człowiekiem z branży”, a to oznacza, że mogę mieć swoje własne oczekiwania względem tej grupy rowerów i nie zawracać sobie głowy nazwami. A oczekiwania są proste – chcę roweru, który będzie pewnym towarzyszem na całodniowej wycieczce po zróżnicowanych górskich szlakach a na koniec dnia da się z uśmiechem przeciągnąć po Twisterze albo Starym Zielonym. Oczywiście przy 140 milimetrach skoku trzeba się godzić na pewne ustępstwa. Zakładam, że rower nie będzie podjeżdżał z taką ochotą jak lekki hardtail czy nawet full o mniejszym skoku. Nie może być jednak tak, że na samą myśl o kolejnym podjeździe będę miał ochotę spalić go na stosie. No i oczywiście trud podjeżdżania powinien być nagrodzony na zjazdach. Czas sprawdzić, na ile te oczekiwania spełnia Remedy.

P1110054

Rzeczywistość, rozdział 1 – podjazdy

Brak przedniej przerzutki i waga na poziomie 14 kilo. Czy to brzmi jak zestaw, który chcielibyście zabrać na cały dzień jazdy po górach? Prędzej czy później trafi się podjazd, na którym braknie Wam przełożenia. A jednak podczas wypadu na trasie Dębowiec – Szyndzielnia –  Klimczok – Bystra – Kozia Góra jakoś nie płakałem za przednią przerzutką. Tym bardziej, że Sram GX1 zasługuje na sporą porcję pochwał. Ok, nie jest to najcichsza przerzutka świata i nie zmienia przełożeń super gładko, jednak działa szybko, precyzyjnie i po tych trzech dniach nie mogę o niej powiedzieć złego słowa. Również waga roweru okazała się nie być problemem. Subiektywnie wydaje się bardzo ciężki, ale podczas jazdy miałem wrażenie, że te kilogramy gdzieś uciekły. Ciekawie zachowuje się damper Foxa dłubnięty przez speców z Treka. Ustawiony w środkowej pozycji (bodajże Trail) fajnie się usztywnia, dając wrażenia niemal jak w hardtailu. Przy poprzecznych nierównościach nie tłumi zbyt mocno, ale dzięki temu nie czuć bujania tyłu, które często jest problemem fulli. Brak bujania z kolei przekłada się na mniejsze straty energii, dzięki czemu w pedałowanie nie trzeba wkładać nie wiadomo jakiej siły.

P1110055

Kiedy pierwszy raz usiadłem na siodełku Bontragera byłem pełen obaw, czy po tych trzech dniach będę w stanie chodzić, o siadaniu na czymkolwiek innym nie wspominając. Jest twarde. Bardzo. Po kilkudziesięciu wspólnych kilometrach okazało się jednak, że w tym szaleństwie jest metoda a twarde siodło doskonale dogaduje się z moim kościstym zakończeniem pleców.

P1110057

Rzeczywistość, rozdział 2 – zjazdy

Na rundę zapoznawczą zabrałem Treka oczywiście na Twistera. Od razu dało się zauważyć, że jazda w dół to coś, do czego ten rower został stworzony. Jest szybko, ale co ważniejsze – pewnie. Osoba z mniejszym doświadczeniem – czyli na przykład ja – zjeżdżając na Remedy może poczuć się jak stary wyjadacz. Duża w tym rola doskonałej ramy. Również na zjeździe nie czuć wysokiej wagi roweru, a jego zwrotność i zrywność mogą zaskoczyć. Ochoczo składa się w bandy, a przełożenie go z z zakrętu w zakręt jest dziecinnie proste. Podoba mi się też sposób, w jaki Trek nabiera prędkości. Co do jej wytracania – hamulce są skuteczne, ale Deore w rowerze za blisko 15 tysięcy to jednak wstyd. Sztyca KS działa poprawnie, chociaż demonem prędkości nie jest. Nie urzekło mnie za to działanie Pike’a ze skokiem 140 mm. Wydawał się jakiś nerwowy i stosunkowo twardy, czasami utrzymanie przodu w ryzach wymagało sporo uwagi. Być może to kwestia ustawienia, chociaż był ustawiony pod moją wagę zgodnie z zaleceniami.

Podsumowanie

Czy Remedy spełnił moje oczekiwania względem rowerów trail/all mountain? Tak. Dał się poznać jako kompan do całodniowych wycieczek po górach i do zabawy na singlach. Oczywiście nie kupiłbym go, przynajmniej nie w tej cenie. Bardzo chętnie jednak zbudowałbym sprzęt wedle własnego uznania na jego ramie – jest świetna.

Zobacz także:

6 thoughts on “„Trail” czyli co? (na przykładzie Trek Remedy)”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.