Po kieleckich targach Bike Expo mam mieszane uczucia. Co było ok, a czego zabrakło?
Oczywiście najważniejsze były rowery. Ku mojemu zaskoczeniu zabrakło w Kielcach niemal całej mainstreamowej światowej czołówki. Stosunkowo niewiele było też producentów odzieży, prawie w ogóle nie widziałem butów czy ochraniaczy. Z kaskami nie było najgorzej, chociaż akurat dwóch producentów, których oferta mnie szczególnie interesuje zabrakło.
Pojawili się za to wszyscy, którzy liczą się w kraju. Stoisko Rometa – mimo, iż duże – nie zwracało specjalnie uwagi. Największą atrakcją były chyba trzy ubłocone rowery zawodnicze, w tym jeden dobrze znany z blogosfery. Był też sztywny all mountain o nazwie Jig, który wygląda jak z poprzedniej epoki (patrz film). Nie wiem w czym rzecz, może to kwestia malowania, ale coś mi w nim nie pasuje. Z poprzedniej epoki są u Rometa też nazwy modeli – na przykład Mistral. Ale to akurat fajne nawiązanie do korzeni i klasyki polskich rowerów.
Do Krossa najwięcej ludzi przyszło chyba po autograf Mai Włoszczowskiej. Niejako w cieniu zawodniczki i jej roweru z Rio zaprezentowano gamę rowerów trailowych i enduro. Nowa kolorystyka Moonów jest dyskusyjna i nie każdemu przypadnie do gustu. Dla mnie akurat jest w porządku. Gwiazdą przyszłego sezonu może być Soil EX, który już zbiera pochwały od testerów. Uzupełnieniem są ścieżkowe hardtaile, w tym nowości – Grist oraz stalowe Smooth Trail i Pure Trail. Zwłaszcza te dwa ostatnie budzą zainteresowanie. Trochę zaporowe mogą być jednak ceny – widać, że Kross nie zamierza odstawać od czołówki również w tym względzie.
Dartmoor obok typowych dla tej marki Hornetów czy Wishów pokazał dwie wersje roweru enduro/ trail – Blackbird oraz Bluebird.
Na stoisku Ns Bikes liczyły się dla mnie tylko dwa rowery – gravel Rag+ oraz Snabb w militarnym malowaniu. Po tym jak zobaczyłem je na zdjęciach nie mogłem się doczekać, aż będę mógł się im przyjrzeć z bliska. Oj, było na co czekać – oba są nieziemskie. Nie zabrakło też odświeżonego Djambo.
U Antidote rządziło włókno węglowe. Trudno, żeby było inaczej…
Osobiście najwięcej czasu spędziłem na stoisku Whyte. Trochę dlatego, że przypadkowo wbiłem się na prezentację dotyczącą filozofii marki i zmian na sezon 2017 (sorry Michał!). Ale głównie dlatego, że rowery mają świetne i wiedzą, jak o nich mówić tak, by słuchający miał ochotę chwycić któryś i wyskoczyć w góry. Tak się zasłuchałem, że dopiero w domu zauważyłem, że zrobiłem tylko jedno zdjęcie… Na szczęście na filmie jest trochę więcej rowerów od Whyte. Mam nadzieję, że kiedyś uda mi się do nich dobrać osobiście i poznać bliżej. A jak ktoś chce mi zrobić niespodziankę to urodziny mam w maju.
U Rotwilda zabrakło mi Mercedesa AMG GT – mieli tylko rowery.
Pamiętacie stary skecz o Tofiku? Ktoś w Haibike’u chyba go niedawno oglądał. Zwłaszcza hardtaile wyglądają pokracznie…
Oczywiście nie byłbym sobą, gdybym nie zwrócił uwagi na – o dziwo liczne – fixy.
Jeszcze liczniejsza była grupa rowerów miejskich. Trzeba przyznać, że niektóre robiły wrażenie detalami.
Pojawiły się też różnego rodzaju – mniej lub bardziej udane – wynalazki.
Na koniec jeszcze kilka fotek, do których nie mam podpisu:
Zobacz też:
3 thoughts on “Subiektywny przegląd nowości – Kielce Bike Expo 2016”