Na ostro do Cieszyna (Bielsko-Biała – Cieszyn – Bielsko-Biała)

W Cieszynie bywam dość często, jednak moje kontakty z tym miastem są czysto służbowe. W skrócie oznacza to, że nie znam go zbyt dobrze. Nigdy wcześniej nie miałem okazji też pokonać trasy z Bielska-Białej do Cieszyna na rowerze. Dlatego w pierwszy weekend kwietnia wsiedliśmy z Basią na rowery i ruszyliśmy nad Olzę.

Przechwytywanie

Jeżeli jeździliście do Cieszyna przed powstaniem drogi ekspresowej S1 to na pewno znacie, przynajmniej częściowo, starą drogę przez Świętoszówkę i Skoczów. Kiedyś jedna z najważniejszych dróg w regionie, dziś ma znaczenie drugo- albo nawet trzeciorzędne. Oznacza to dokładnie tyle, że mało kto nią jeździ i kompletnie nikt o nią nie dba. Kojarzycie film „Auta”? Gdyby ktoś chciał przenieść fabułę w polskie realia, stara droga na Cieszyn nadawałaby się idealnie na miejsce akcji. Niestety wpływa to znacząco na przyjemność z jazdy na rowerze. Wszechobecne koleiny, wyboje i asfalt zdarty niemal do samej ziemi wymagają uwagi i mocnego trzymania kierownicy, zwłaszcza na szybkich zjazdach. Mimo to do Skoczowa dojeżdżamy w miarę na luzie. Teren jest raczej pagórkowaty, ale nie górski, jedzie się spokojnie.

Bez tytułu3

W samym Skoczowie popełniamy mały błąd – sugerując się znakami niepotrzebnie skręcamy i przez chwilę jedziemy wzdłuż DK81. Szybko jednak, dzięki czujności Basi, naprawiamy swój błąd i wracamy na właściwe tory. Niestety od Skoczowa jest coraz gorzej. Nawierzchnia zdaje się być jeszcze gorsza niż dotychczas, a podjazdy są coraz dłuższe i coraz bardziej strome. Basia ma już wyraźnie dość, ja też nie mogę się doczekać, kiedy dotrzemy do celu. W Cieszynie meldujemy się po około 2,5 godzinach jazdy (z postojami na regenerację), aplikacja pokazuje przejechane 39,65 km. Perspektywa powrotu na kole zdecydowanie nie podoba się zmęczonej Basi. Na szczęście w Cieszynie spotyka znajomych, którzy proponują jej podwózkę do domu. W drogę powrotną ruszam więc sam. Początkowo każdy podjazd jest męczarnią, jednak im bliżej domu, tym jedzie się łatwiej i przyjemniej. Tym razem nie zatrzymuję się, jadę non-stop, dzięki czemu do Bielska wjeżdżam po godzinie i dwudziestu sześciu minutach, dojazd do domu – już na zupełnym luzie – zajmuje mi jeszcze jakieś dwadzieścia. Po tej przejażdżce doszedłem do jednego wniosku… Nigdy nie sądziłem, że powiem to głośno, ale zaczynam dostrzegać sens posiadania szosówki jako trzeciego roweru. Kolana na pewno się ucieszą 😉

Bez tytułu

A tak w ogóle do Cieszyna przyciągnął nas trwający od 1 do 3 kwietnia zlot food trucków – Rynek Smaków. Coś na kształt relacji z tego wydarzenia przygotowaliśmy w formie filmowej. To też pierwszy, na razie bardzo niepewny, krok do tego, by Wysoka Kadencja zaistniała w nowym miejscu, czyli na YouTube 😉

1 thought on “Na ostro do Cieszyna (Bielsko-Biała – Cieszyn – Bielsko-Biała)”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.