Wydawało nam się, że coś tam o jeździe na rowerze wiemy. Szkolenie na Rychlebach zweryfikowało boleśnie te przekonania.
Jeżeli zaglądaliście do nas wcześniej, to powinniście wiedzieć, że nie jesteśmy żadnymi wyjadaczami a z prosami mamy tyle wspólnego, że kilku znamy osobiście, a obok kilku innych kiedyś staliśmy. Wręcz przeciwnie – jesteśmy parą trzydziestolatków, którzy zajawkę na rower złapali stosunkowo późno. Doświadczenie mamy niewielkie, a umiejętności jeszcze mniejsze. Dlatego szkolenie opisywać i oceniać będziemy z perspektywy osoby „zielonej” i głównie do takich laików jak my ta opinia jest skierowana. A jeżeli jeździsz pierdylion lat i wydaje Ci się, że nie potrzebujesz żadnych szkoleń – zajrzyj tutaj.
W szkoleniu braliśmy udział jako zwykli uczestnicy i nasza opinia jest w pełni subiektywna, ten artykuł w żaden sposób nie jest sponsorowany.
Pierwsze kroki zawsze są trudne
Szkolenia Pomby mają różne poziomy wtajemniczenia i organizowane są w różnych miejscach. Do wyboru są szkolenia Podstawowe i Podstawowe+ (różnią się miejscem realizacji), Średnio zaawansowane, Tylko dla kobiet i specjalistyczne, np. z pompowania. Wiele osób zaleca, by Podstawowe+, trwające cztery godziny, łączyć od razu z dwudniowym Średnio zaawansowanym. My jednak zdecydowaliśmy się tylko na szkolenie Podstawowe+, organizowane początkiem września na Rychlebach.
A jak wygląda takie szkolenie? Na początek kilka ćwiczeń na rozgrzewkę – już tutaj widać, że kolorowo nie będzie. Następnie przechodzimy do części zasadniczej. Na szkoleniu Podstawowym omawiane są trzy zagadnienia – pozycja, pokonywanie zakrętów oraz pompowanie. Mało? Uwierz mi, wystarczy. Poza tym dzięki odpowiednio dobranej ilości zagadnień każde z nich można omówić bardzo dokładnie. Schemat jest taki sam – najpierw omówienie zagadnienia i prezentacja instruktora, potem ćwiczenia „na sucho” i przejazdy uczestników. Przy dobieraniu odpowiedniej pozycji każdy podjeżdża do jednego z instruktorów i wspólnie szuka się odpowiedniego ułożenia ciała. Podczas przejazdów na bieżąco otrzymuje się informację zwrotną, co trzeba poprawić. Potem instruktorzy indywidualnie omawiają z uczestnikami przejazdy. Pokonywania zakrętów uczymy się najpierw robiąc slalom między ułożonymi na drodze czapkami, a potem przejeżdżamy dwa fragmenty trasy Superflow – na początek dwa łagodne zakręty, potem cztery, nieco trudniejsze. Również pompowanie ćwiczymy na trasie. Godziny szkolenia mijają niezauważenie.
No to lecimy…
Na koniec element, który osobę totalnie zieloną może nieco przestraszyć – na parking wracamy, zjeżdżając Superflow. Ale nie tak po prostu. Najpierw startuje jeden z uczestników, a zaraz za nim instruktor. Potem drugi uczestnik i drugi instruktor, a dopiero na końcu reszta grupy. Uczestnicy jadący w eskorcie instruktorów zmieniają się co chwilę – nie ma opcji, żeby ktoś nie przejechał przynajmniej fragmentu ścieżki z instruktorem. A po co? A po to, że obserwuje on jak jedziesz i na bieżąco mówi Ci, co masz zrobić. Możecie sobie to wyobrazić – jadąc cały czas słyszysz „Pompuj!”, „Łokcie szerzej”, „Luźno na kamieniach”. I wiecie co? To działa! Jadąc sam miałem problemy z niektórymi elementami ścieżki. Jadąc z instruktorem nie myślałem o przeszkodach przede mną, tylko o wprowadzaniu w życie wykrzykiwanych za plecami uwag. Rewelacja!
Wiem, że nic nie wiem…
Nie licz na to, że po szkoleniu staniesz się mistrzem manuali i bunnyhopów. Nic z tego. Dowiesz się za to, że zanim weźmiesz się za manuale i bunnyhopy, przydałoby się najpierw nauczyć prawidłowo pokonywać zakręty. Nie licz też na to, że po czterogodzinnym szkoleniu każdy zakręt pokonasz tak, jak trzeba. My do domu wracaliśmy z odczuciem, że nie potrafimy jeździć na rowerach i w Twoim przypadku może być podobnie. Co z tym zrobisz to już Twoja sprawa. Możesz schować rower w najgłębszych czeluściach piwnicy albo… ćwiczyć. Dzięki szkoleniu przestaliśmy po prostu jeździć – zaczęliśmy za to jeździć świadomie. Wiemy, jakie błędy popełnialiśmy i jak je wyeliminować. Pewnie zanim uda nam się wprowadzić wszystkie elementy ze szkolenia w życie i wykonywać je w sposób naturalny minie sporo czasu i ćwiczeń.
Łączenie szkoleń Podstawowego i Średnio zaawansowanego wydaje się dobrym pomysłem. Na Średnio zaawansowanym można utrwalić wiedzę przyswojoną pierwszego dnia i poszerzyć ją. Jeżeli jednak nie macie takiej możliwości – skorzystajcie przynajmniej ze szkolenia Podstawowego. Prawdopodobnie i tak dojdziecie do wniosku, że za jakiś czas warto to szkolenie powtórzyć i uzupełnić o Średnio zaawansowane. Oczywiście Pomba to nie jedyna opcja. Oferta szkoleniowa jest bardzo szeroka. Uczyć się można między innymi od Arka Perina, Piotra Szwedowskiego czy Marka Konwy. Wybór szkolenia jest kwestią zupełnie indywidualną.
A jeżeli nie przekonaliśmy Cię do szkoleń, sprawdź, co na ich temat mówią Marek Konwa i Maciej Wojtowicz:
4 thoughts on “Okiem laika: Szkolenie techniki jazdy z POMBA”