[Z buta] Patrząc na Tatry z bliska: Dolina Małej Łąki-Przysłop Miętusi-Nędzówka

Podczas kolejnego wypadu w tatrzańskie doliny postanowiłem odłączyć się od reszty towarzystwa i postawiłem na tryb indywidualny. W efekcie wyszła dość miła wycieczka.

Plan „rodzinny” to przejście Doliną Małej Łąki z Gronika do Wielkiej Polany i z powrotem. W sumie jakieś cztery kilometry. Ja rozważam różne warianty, ostatecznie decyduję się wyruszyć w stronę Doliny Kościeliskiej. Ale o tym za chwilę.

Dolina Małej Łąki-Wielka Polana Małołącka

Parking przy wejściu do Doliny (Gronik) nie należy ani do największych, ani do najtańszych (30 złotych za samochód osobowy). Przy wejściu trzeba jeszcze zapłacić za wejście do TPN. Na tym jednak wydatki się kończą – jeśli liczycie na piwo/herbatę/grzańca/pierogi… to musicie je wziąć ze sobą. Dolina Małej Łąki okazuje się trudniejsza od odwiedzonej przez nas dwa dni wcześniej Doliny Lejowej. Jest tu też nieco więcej turystów (może to kwestia wyraźnie lepszej pogody), ale i tak na całym szlaku spotkacie mniej więcej tyle osób, co w Kościeliskiej w kolejce do toi-toia. Wspomniana wyżej trudność polega na tym, że teren niemal przez cały czas się lekko wznosi. Miejscami podejścia mogą okazać się wymagające dla mniej wprawionych w bojach piechurów. Jeżeli ktoś spodziewa się lekkiego spacerku po płaskim, może być zaskoczony. Oczywiście nie oznacza to, że Dolina Małej Łąki wymaga jakiejś niesamowitej kondycji.

Wielka Polana Małołącka-Przysłop Miętusi

Na Wielkiej Polanie Małołąckiej znajduje się przecięcie szlaków. Żółty, którym przyszliśmy, biegnie dalej na Kopę Kondracką. W prawo i lewo odchodzi natomiast czarny, znany też jako Ścieżka nad Reglami – ten sam, którym szliśmy dwa dni wcześniej z Doliny Lejowej do Kościeliskiej. W lewo prowadzi do Doliny Strążyskiej, w prawo na Przysłop Miętusi i dalej do Kościeliskiej. Przejście samą Doliną średnio mnie satysfakcjonuje, dlatego decyduję się ruszyć na Przysłop Miętusi. Przede mną jakiś kilometr wspinaczki, krótkiego zejścia i znowu wspinaczki. Po dojściu na Przysłop Miętusi szybko staje się jasne, że warto było tu przyjść – widoki naprawdę dają radę.

Przysłop Miętusi-Gronik

Możliwości zejścia są trzy. Można kontynuować czarnym w kierunku Kościeliskiej, wrócić niebieskim do Doliny Małej Łąki albo ruszyć czerwonym w kierunku Nędzówki. Po chwili zastanowienia wybieram opcję numer trzy. Oznacza to jakieś pół kilometra dalszej wspinaczki. Pod topniejącym śniegiem widać drewniane stopnie, które w normalnych warunkach mają za zadanie ułatwiać wspinaczkę. Jednak przykryte warstwą śniegu i lodu nie mają większego zastosowania.

Większość czerwonego szlaku prowadzi przez las. Wyjątek stanowi otwarty fragment prowadzący wąskim trawersem. Widoki są tu jeszcze lepsze niż na Przysłopie Miętusim. Przystaję na dłuższą chwilę, podziwiam i cieszę się, że wybrałem ten szlak. Jednak z tyłu głowy słyszę cały czas, że trzeba się spieszyć na spotkanie z resztą ekipy w Groniku.

W górnej części zejście okazuje się małym wyzwaniem. Jest stromo, sprawy nie ułatwia też gruba warstwa mokrego śniegu. Każdy krok warto dobrze przemyśleć, pomyłka może być bolesna. W dolnej części jest już zdecydowanie łatwiej. Szlak nieco się wypłaszcza, śniegu jest mniej, można posiłkować się schodami. Na zejściu na szczęście nic mnie nie rozprasza – szlak przez cały czas biegnie przez las, widoków brak. Nieco ponad pół godziny od wyruszenia z Przysłopu Miętusiego docieram do Ścieżki pod Reglami, skąd czeka mnie jeszcze dwadzieścia kilka minut spaceru do parkingu w Groniku.

Podhale pod kołderką smogu i jakiś przypadkowy pies…

Według Mapy Turystycznej pokonana trasa ma 7,4 kilometra i jej przejście zajmuje prawie trzy godziny. Według Stravy zrobiłem 7,8 kilometra w… 1:37 (2:04 z przerwami).

A po więcej obrazków – w dodatku ruchomych – zapraszam na YouTube:

Więcej z Podhala? Proszę bardzo:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.