Rowery szosowe kręcą mnie mniej więcej tak, jak transmisje posiedzeń komisji reprywatyzacyjnej. Lubię za to wszelkiego rodzaju odmienności, które mają spowodować, że rowery te stają się ciekawe ciekawsze. Dlatego, kiedy w sieci pojawiły się pierwsze zdjęcia Whyte’a Glencoe, wiedziałem, że muszę go dostać w swoje ręce.