Sobota pełna wrażeń

Testy rowerów NS Bikes i Kreidler, pierwszy kontakt Basi z Twisterem i mój z OS1 oraz szkolenie z Arkiem Perinem – otwarcie sezonu rowerowego z Lulagoga Snow&Kite obfitowało w atrakcje!

Plan był dokładnie taki, jak wspomniałem na filmie. Niestety drobne problemy organizacyjne kazały go zweryfikować i ostatecznie stanęło na pojedynczym przejeździe Beskidii i szkoleniu.

Czy Twister (a konkretnie Beskidia Flow) może przestraszyć?

Nie sądzę. Chyba, że ktoś – tak jak Basia w sobotę – nakręci się negatywnie jeszcze przed wjechaniem na trasę i wmówi sobie, że będzie strasznie i na pewno skończy się na izbie przyjęć. W związku z tym podczas zjazdu dowiedziałem się kilku ciekawych rzeczy. Między innymi, że Basia mnie nienawidzi i mam – parafrazując – sobie iść. Panika oczywiście była zupełnie niepotrzebna. Na szczęście w pewnym momencie wyprzedziła nas jakaś dziewczynka w towarzystwie mamy. Dziecko najwyraźniej weszło Basi na ambicję i nagle okazało się, że jednak można puścić heble i jechać jak człowiek. I mimo, iż Basia tego nie powie głośno – bo przecież głupio przyznać, że się nie miało racji – to jednak banan, jakiego miała na twarzy na dole wyraźnie świadczył, że było fajnie.

 Djambo szyty na miarę

Poświęcając niemal całą uwagę Basi prawie nie zwracam uwagi na rower NS Bikes Eccentric Djambo, na którym przyszło mi jeździć. W sumie niewiele mogę o nim powiedzieć – nawet zdjęcia mu nie zrobiłem. Ale chyba to, że nie muszę o nim myśleć jest dla niego ogromnym komplementem. Dawno nie miałem takiej sytuacji, żeby od razu wczuć się w rower – zazwyczaj wsiadając na sprzęt pierwszy raz potrzebuję kilku chwil, by się z nim oswoić. Na Djambo wsiadam i jadę. Zupełnie jakbyśmy znali się od lat. Świetna sprawa, szkoda, że nie było nam dane spędzić ze sobą więcej czasu, chętnie bliżej bym się zaprzyjaźnił z Djambo (ech, może jakiś przedstawiciel NS to przeczyta… 😉 ). Dla porządku dodam jeszcze, że „śmieszny Kreidler” wspomniany w filmie to model Straight z zawieszeniem Magura eLECT.

Popołudnie z ABC

Na szkolenie wybieram się już na swoim rowerze. Zupełnie nie wiem, czego się spodziewać. Kiedy pada hasło „jedziemy OS1” odczuwam lekki stres. Sam na takie trasy się nie zapuszczam, bo wiem, że jestem za cienki w uszach. Z drugiej strony – skoro jest okazja poznać OS1 i nauczyć się przy okazji czegoś nowego, to trzeba spróbować. No i nie po to kupowałem rower all mountain, żeby cały czas tłuc Twistera i szerokie dojazdówki do schronisk. Przed wjazdem na trasę krótka rozgrzewka i kilka słów wstępu od Arka, po czym ruszamy. Ja oczywiście na końcu stawki, z odpowiednią dozą ostrożności (nie powiem „jak baba”, bo obraziłbym biorące udział w szkoleniu dziewczyny). Całe szkolenie odbywa się na OS1, co jakiś czas zatrzymujemy się i przejeżdżamy jakąś sekcję indywidualnie, a Arek na bieżąco komentuje każdy przejazd i wskazuje co poprawić. Każdy ma dwa-trzy przejazdy danego odcinka, uwagi można więc wcielać w życie na bieżąco. Zakres tematyczny dość standardowy – pozycja, pompowanie, zakręty. I jako bonus taktyka obierania linii przejazdu. Jak wiadomo Arek Perin słynie z dobierania linii, których inni nie widzą (albo, jak uważają niektórzy – tnie zakręty) – na szkoleniu zdradził nam kilka sekretów. Początkowo jestem dość spięty, pod koniec jednak ze dwa razy udaje mi się usłyszeć, że zrobiłem coś dobrze. Całe szkolenie trwa jakieś trzy godziny, potem zjeżdżamy na Błonia, by złapać chwilę oddechu i wymienić spostrzeżenia.

Testowaliśmy też rowery:

5 thoughts on “Sobota pełna wrażeń”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.