Rower i Bieszczady. Okolice Ustrzyk Dolnych, cz. 2

W ostatni wieczór naszego pobytu w Bieszczadach postanowiliśmy dokończyć pętlę Okolice Ustrzyk Dolnych, którą zaczęliśmy w pierwszy dzień (opis tutaj).

A na końcu wpisu krótkie podsumowanie pobytu w Bieszczadach 😉

Z Ustrzyk startujemy asfaltem do miejscowości Krościenko. Tu naszą uwagę przyciąga tablica informująca, że za kilka kilometrów kończy się droga. Nie zrażamy się tym, mijamy ostatnie zabudowania i kontynuujemy jazdę leśną szutrówką, aż w końcu droga kończy się… dziurą 😉

IMG_0243

Szybka przeprawa przez rzekę i kontynuujemy jazdę. Dość długo jedziemy przyjemną, szutrową leśną drogą. Jest raczej płakso, tempo spokojne, po raz ostatni cieszymy się bieszczadzkimi widokami. W końcu dojeżdżamy do skrzyżowania, na którym dość długo zastanawiamy się, w którą stronę jechać –  niestety na oznaczenie szlaku nie możemy w tym miejscu liczyć. Decydujemy się jechać w prawo, co okazuje się dobrym wyborem. Jeszcze kilka kilometrów po szutrze i dojeżdżamy do wsi Bandrów. Odtąd już do końca trasy towarzyszy nam asfalt. Na domiar złego pojawiają się też podjazdy, niektóre dość konkretne.

IMG_0247

Trasa prowadzi do Hoszowa i dalej przez Hoszowszczyk i Równię wraca do Ustrzyk Dolnych. W Hoszowie oznaczenia wprowadzają nas w błąd – szlak skręca tu bowiem w prawo, a oznaczenia pokazują, by jechać prosto. Zanim zorientowaliśmy się, że coś jest nie tak, nadrobiliśmy niepotrzebnie kilka kilometrów.

IMG_0237

Traktowana jako całość, pętla Okolice Ustrzyk Dolnych jest dość urozmaicona. W dużej mierze biegnie asfaltem, jednak długie leśne, szutrowe odcinki pozwalają od niego odpocząć. Jest raczej płasko (przynajmniej z perspektywy kogoś, kto na co dzień jeździ w Beskidach), ale kilka podjazdów i zjazdów się znajdzie. Na pewno warto się nią wybrać ze względu na widoki. Ciekawostką są też szyby naftowe, a w praktycznie każdej mijanej miejscowości znajdziemy zabytkową cerkiew.

Okolice Ustrzyk Dolnych – trasa rowerowa

  • Charakter: turystyczna/ trekking (asfalt, szuter)
  • Długość: 70 km (pętla)
  • Czas jazdy: ok. 5 h
  • Trudność: łatwa

Urlop w Bieszczadach – podsumowanie

W sumie w Bieszczadach spędziliśmy pięć dni. Oprócz opisanych tras odwiedziliśmy też Solinę i Polańczyk – w sumie ponad 60 kilometrów, wszystko asfaltem. Zaporę warto odwiedzić, trzeba jednak nastawić się na wrażenia rodem z Krupówek – zalew chińskiej tandety, wyciąganie z turystów kasy na milion sposobów i tłumy ludzi.

Nie licząc przejazdu szlakiem przygranicznym nasza jazda miała charakter czysto turystyczny. Jeżeli szukacie terenów do leniwego trekkingu, śmiało możecie odwiedzić Ustrzyki Dolne i ich okolice. Z drugiej strony wypad w okolice Cisnej pokazał, że MTB w Bieszczadach też jest fajne, zupełnie inne niż w Beskidach.

007

Pięć dni to zdecydowanie za mało, by poznać wszystkie uroki tego regionu. Wielu miejsc nie zdążyliśmy odwiedzić. Ale nie rozpaczamy – przynajmniej jest powód, by w Bieszczady wrócić 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.