Jaki będzie rok 2018?

Z lekkim opóźnieniem podsumowujemy 2017 i snujemy plany na 2018 rok.

Tak w dużym skrócie wyglądał miniony rok. A co chcielibyśmy, aby wydarzyło się w tym? Patrząc na poprzednie lata, dochodzę do wniosku, że snucie planów nie ma większego sensu, ale spróbujmy:

  • Sprzęt. Ta decyzja już zapadła. Sprzedajemy Trance’a Basi i kupujemy jej nowy rower. Prawie już wiemy jaki (może ten?) Pewnie w najbliższych tygodniach uda się zrealizować zakup. Mnie też chodzi po głowie nowy sprzęt. Pisałem wprawdzie, że Flame zostaje na ten sezon, ale zgodnie z zasadą n+1 rozważam zakup trzeciego roweru. Flame’a czekają delikatne zmiany. Miała być rewolucja, ale uznałem, że nie ma to większego sensu. Wszystko zależy oczywiście od funduszy…
  • Jeździć więcej i lepiej. Zamiast noworocznych postanowień postawiłem sobie w tym roku wyzwanie. Jakie i dlaczego dowiecie się, jak już przystąpię do jego realizacji… Oby jak najszybciej. Główny nacisk chciałbym położyć na poprawę swoich umiejętności i techniki. Ten rok ma stać pod hasłem „mniej butowania i glebienia” Wprawdzie w 2017 roku nie witałem się z ziemią aż tak często i mocno jak w poprzednich latach, ale znudziły mi się już bliskie kontakty z naturą w tej formie. Cały czas walczę też z tym głosem we własnej głowie, który twierdzi, że lepiej będzie zejść z roweru. W planie na wiosnę są indywidualne szkolenia dla nas obojga pod okiem Sonii Skrzypnik, ale pewnie na tym się nie skończy. 

  • Nowe miejsca. Powtarzam to co roku – marzy mi się porządny rowerowy urlop. Chciałbym też zaliczyć w tym roku jak najwięcej ciekawych miejscówek i epickich tripów. Trzymajcie kciuki, bo im więcej ich będzie, tym ciekawiej będzie na blogu i kanale na YT! Może coś z tej listy?

No właśnie, a co z blogiem i innymi naszymi social mediami? Wielokrotnie podkreślałem, że robię to dla własnej przyjemności. Liczba odbiorców stale rośnie, powoli, ale systematycznie. Dziękujemy tym, którzy zaglądają do nas regularnie i liczymy, że będzie Was jeszcze więcej. Nie mamy ambicji, by równać się z najlepszymi – chociaż oczywiście nie mielibyśmy nic przeciwko. Nieważne jednak, czy czyta nas 10, 100, 1000 czy 10000 osób – będziemy robić swoje tak długo, jak długo będzie nam to sprawiać frajdę. Na razie nie zanosi się zatem, byśmy mieli zniknąć z mediów społecznościowych. Jednocześnie oczywiście będziemy starali się wciąż, by nasze materiały były coraz lepsze. Niestety prowadzenie bloga i vloga to dla nas obojga zajęcie dodatkowe, musimy więc wcisnąć je gdzieś między 17 a 23, znajdując jeszcze czas, by wyskoczyć na rower 😉

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.