Jak przestać się bać i zacząć jeździć?

Czyli zbiór oczywistych porad, które pomagają nam jeździć coraz lepiej. I może Wam też pomogą.

Jakiś czas temu popełniłem wpis o tym, co mnie na rowerze blokuje. Chociaż sporo się od tego czasu zmieniło, to wciąż jest on aktualny. Oboje z Basią robimy postępy, jeździmy coraz więcej, coraz lepiej. Zapuszczamy się coraz odważniej w miejsca, które nie tak dawno wydawały się nieosiągalne. Cały czas jednak mamy świadomość, że do satysfakcjonującego poziomu jeszcze daleko. Na razie cieszy nas własny progres i pokonywanie słabości. Wypracowaliśmy też pewien system, który pomaga nam to osiągnąć. Dla niektórych zebrane poniżej rady mogą być oczywiste, banalne albo głupie. Ale może komuś się przydadzą.

Oczywistość pierwsza: Nie sprzęt drogi, a technika…

Zaczynanie nauki jazdy w terenie na wypasionym fullu enduro uważam za błąd. Dużo lepiej sprawdzi się hardtail. Jeżeli nauczysz się pokonywać jakiś wymagający technicznie fragment trasy na sztywniaku, to pokonasz go na wszystkim. Z tego samego powodu zaleca się naukę z pedałami platformowymi. System SPD wiele rzeczy ułatwia i może upośledzać Twoją technikę. Naucz się bunny hopa z platformami, a w SPD będzie się robił niemalże sam…

Oczywistość druga: Zanim zaczniesz biegać, naucz się chodzić

Zanim odważnie zaatakujesz korzenie na Starym Zielonym czy ściankę na Dziabarze, opanuj podstawy. Katuj pumptrack i łatwiejsze trasy, stopniowo dodając do nich trudniejsze elementy. Pracuj nad prawidłowym ułożeniem ciała, pompowaniem, wchodzeniem w bandy. My do znudzenia męczymy Twistera, dolną część Cygana czy fragmenty Dębowca. W momencie, gdy daną sekcję udaje się w miarę opanować, dodajemy kolejną. I tak w kółko, aż uda się skleić te poszczególne fragmenty w sensowny przejazd całości. Wbrew pozorom nie jest to nauka „na pamięć”, na zasadzie „lubię jeździć tylko po tych ścieżkach, które znam”. Podczas wycieczki w nieznane, widząc przed sobą jakiś fragment szlaku, łatwo można go porównać do znanej już trasy: kilka kamieni i jakiś korzeń? Dam radę, na Enduro Trails nie takie rzeczy przejeżdżam!

Oczywistość trzecia: Padłeś? Powstań!

Oczywiście, że jak się nie przewrócisz, to się nie nauczysz… Ważne, co zrobisz po glebie. Moim zdaniem, jeżeli wywrócisz się na jakimś trudnym odcinku, najlepszym wyjściem jest wrócić tam i spróbować jeszcze raz. Tu nie ma miejsca na traumy. Naturalne jest, że do miejsca, które Cię pokonało, podchodzisz z pewną obawą. Im szybciej w nie wrócisz i przejedziesz czysto, tym szybciej ta obawa minie. Do glebienia można się przyzwyczaić – coś o tym wiem. Najczęściej po kolejnej glebie wstaję i stwierdzam, że tradycji stało się zadość. Moi znajomi powtarzają nawet, że jak się Piotrek nie wy****doli, to się wyjazd nie liczy. Czasem jednak przychodzi zwątpienie. Zastanawiam się wtedy, czy to na pewno sport dla mnie. Może moje ciało często waląc o ziemię, daje mi do zrozumienia, że wolałoby bierki? Dlatego warto pracować nad tym, by gleb było jak najmniej.

Oczywistość czwarta: Znajdź towarzystwo, które jeździ lepiej od Ciebie

Żebyśmy się dobrze zrozumieli: nie chodzi tu o przemądrzałych, domorosłych speców o downhillu, którzy wyśmieją Cię, gdy nie skoczysz kilkumetrowego dropa. Z takimi kolegami prędzej trafisz do szpitala, a tam na pewno niczego się nie nauczyszJednak jeżdżąc z lepszymi podświadomie będziesz próbował do nich równać. Widząc, że kolega przejeżdża coś pozornie trudnego uwierzysz, że nie trzeba być do tego zawodowcem. Możesz też podglądać, jak inni wchodzą w zakręt, hamują czy ustawiają ciało na stromym zjeździe. Koledzy na pewno chętnie posłużą też dobrą radą. Tutaj należy jednak zachować pewną ostrożność. Dlaczego? O tym w ostatnim punkcie.

Oczywistość piąta: idź na szkolenie

Rady doświadczonych kolegów nijak mają się do rad specjalistów. Tym bardziej, że nawet najlepszy amator może robić błędy, których nie jest świadomy. Takie szkolenie na pewno otworzy Ci oczy. Dobry trener nie tylko wskaże Ci błędy, ale też pomoże je skorygować. O tym, jak wiele szkolenia dały nam, już kiedyś pisaliśmy:

Moim zdaniem każdy powinien wziąć udział w profesjonalnym szkoleniu – nic tak dobrze nie weryfikuje umiejętności. Tak naprawdę ten punkt jest najbardziej uniwersalny. Wszystko, co napisałem powyżej, sprawdza się w naszym wypadku, ale w Twoim wcale nie musi. Szkolenia sprawdzą się zawsze. W zasadzie szkoleń nigdy dość – w tym roku zamierzamy znów skorzystać z wiedzy i doświadczenia innych!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.