Koniec roku to tradycyjnie czas podsumowań i snucia planów na przyszłość. Pora więc zastanowić się, co było dobrego w tym roku, co można jeszcze poprawić i co przyniesie rok 2015.
Po pierwsze cieszy mnie wzrost naszej formy. Jeździmy coraz więcej, trenujemy na siłowni i to, co kiedyś wydawało nam się nie lada wyczynem, dzisiaj jest kaszką z mleczkiem. W tym roku w zasadzie zaczęliśmy jeździć po prawdziwych górach. Ja to uwielbiam i sprawia mi ogromną frajdę, Basia nie jest aż taką fanką gór, ale udaje mi się ją przekonać. Mam nadzieję, że w 2015 roku pokonamy wspólnie niejedną górską ścieżkę. Nie udało nam się za to wystartować w żadnej imprezie MTB. W zasadzie jedyne imprezy, jakie zaliczyliśmy to Rajd z Fałatem i KoRNO. I tu pojawia się pierwsze postanowienie noworoczne – start w jakimś maratonie. Obstawiam Skandię, dwie edycje mam blisko, chociaż Kraków i Dąbrowa Górnicza mogą nie zaspokoić mojego głodu ścigania w górach. Trener indoor cycling namawia mnie na Bike Maraton, ale chyba jeszcze nie mają kalendarza. Drugie postanowienie noworoczne też związane jest z MTB. Fajnie byłoby bowiem zaliczyć jakieś szkolenie techniki jazdy, żeby poprawić umiejętności.
Rok 2014 był też rokiem, w którym staliśmy się częścią rowerowej społeczności Bielska-Białej. Chodzi mi oczywiście tę społeczność zorganizowaną 😉 Nawiązaliśmy mnóstwo znajomości z niesamowitymi ludźmi, a nasze kontakty wykraczają poza sprawy związane z rowerami. Namiętnie uczestniczymy też w bielskich alleycatach, w niektórych nawet z niezłymi wynikami. Udało nam się – z inicjatywy Basi – zorganizować też alleycata charytatywnego. Akcja spotkała się z gorącym przyjęciem i miała swój ciąg dalszy w postaci zbiórki rowerów dla dzieci z zaprzyjaźnionego domu dziecka i alleycata mikołajkowego.
Rok 2014 przyniósł też spore zmiany w naszych rowerach. Najpierw wyposażyliśmy Basię w porządnego „górala” Kross Lea B3, a potem sprzedaliśmy jej dotychczasowy rower i zaczęliśmy budowę singla. Zmiany będą miały swój ciąg dalszy w roku 2015 – najpierw planowana jest budowa ostrego koła dla mnie, a potem podrasowanie Blacka.
Mam też nadzieję, że rok 2015 przyniesie nam jakieś fajne rowerowe wakacje, jednak wszystko uzależnione jest od czasu i budżetu 😉