Pamiętacie relację z Rajdu z Fałatem? Opisywałem wtedy błąd osoby zabezpieczającej trasę, która źle nas pokierowała. Droga, którą zaczęliśmy omyłkowo jechać, wyglądała na dosyć ciekawą, dlatego postanowiłem sprawdzić co by było, gdyby pomyłka nie została zauważona i gdyby nie zawrócono nas na właściwą trasę. Wyszła mi z tego całkiem sympatyczna przejażdżka.
Najpierw należy dostać się do Bystrej, gdzie skręcamy w ulicę Fałata. Czeka nas jeszcze kilka minut monotonnej jazdy po asfalcie. Na ulicy Fałata mijamy muzeum Fałata, park Fałata i biwak w Bystrej (pewnie też Fałata, chociaż nigdzie tego nie napisali), po czym docieramy do pozostałości po hotelu Magnus. Jeszcze kilka metrów asfaltu, mijamy szlaban po lewej stronie i wjeżdżamy do lasu.
Po chwili wspinaczki szutrową drogą docieramy do miejsca, gdzie zwożone jest drewno. Po prawej stronie widzimy pnącą się lekko w górę, szeroką drogę. To właśnie w nią należy skręcić. Jest ona naprawdę przyjemna, z utwardzoną, lekko kamienistą i niewymagającą technicznie nawierzchnią. Przy okazji nie jest zbyt stroma, a momentami prowadzi wręcz lekko w dół. Trzeba tylko uważać w miejscach, które są zniszczone z powodu prac zrębowych i zwózki drewna. Po kilkunastu minutach jazdy z prawej strony zauważymy żółty szlak pieszy. Możemy nim zjechać do Cygańskiego Lasu, po prawej mijając Kozią Górę. Jednak uwaga – zjazd będzie trudny. Jeżeli nie mamy dość jazdy olewamy żółty szlak i jedziemy dalej drogą. Szybko dojeżdżamy do kolejnego rozwidlenia, na którym musimy skręcić w lewo i zaraz do następnego, gdzie znowu jedziemy w lewo, w górę. Wspinając się dalej docieramy w końcu na Kołowrót. Tutaj znowu przecinamy żółty szlak pieszy, więc jeśli uznamy, że wspinaczka to jednak zły pomysł, mamy ostatnią szansę na powrót. Jeśli mało nam jazdy, wjeżdżamy na szlak zielony, prowadzący na Klimczok przez źródła Białki.
Tutaj droga nie jest już tak luksusowa, bardziej kamienista, jednak wciąż niezbyt wymagająca technicznie i kondycyjnie. Po prawej mijamy źródełko, ale bez podniety, to nie są te źródła Białki obiecane w nazwie szlaku. Warto na chwilę zatrzymać się przy sporych rozmiarów osuwisku skalnym. Dla potrzebujących odpoczynku to doskonałe miejsce na złapanie oddechu. Potem jeszcze chwila jazdy, lekki zjazd, płasko i znowu w górę, aż wreszcie docieramy do obiecanych źródeł. Nad nimi znajdują się dwa niszczejące budynki, przypominające trochę bunkry. Przygotujcie się na szok – Białka wypływa z gumowego węża ogrodowego! Tutaj szlak zielony odbija w las i dla rowerzystów staje się niedostępny. Ale spokojnie, my dalej jedziemy naszą drogą.
W końcu docieramy do miejsca, w którym nasza droga łączy się z niebieskim szlakiem pieszym. Jeżeli mamy potrzebę dotarcia do schroniska, należy jechać w górę. Warto jednak mieć na uwadze, że łatwo nie będzie. W schronisku możemy na szczęście odetchnąć i zjechać do Bielska jedną z wielu dróg. Ja jednak nie czułem potrzeby wspinania się do schroniska i zacząłem zjazd w kierunku Bystrej. Uwaga! Początkowy zjazd będzie dość trudny. Na drodze wysypano bardzo luźną mieszankę tłucznia i dużych kamieni, po której jedzie się źle. W dodatku przy przepustach wodnych (no wiecie, tych drewnianych w poprzek drogi, jakkolwiek się one fachowo nazywają) potworzyły się ogromne garby, na których można sobie zrobić ała. Lepiej zawczasu ustawić odpowiednią twardość amortyzatora i kontrolować prędkość. A jak już się za bardzo rozpędzicie to odradzam hamowanie na tych luźnych kamieniach, jedźcie na pałę.
Szybko jednak dojeżdżamy do innej drogi, o lepszej, szutrowej nawierzchni. Chwila na podziwianie widoków i kontynuujemy zjazd. Po kilku minutach robi się spokojniej, wręcz płasko, przez moment nawet droga wiedzie lekko w górę. Ale spokojnie, to nie koniec zjazdów. Za ostatnim zakrętem czeka nas dalszy zjazd po kamieniach. Rozpędzeni mijamy po lewej stronie drogę, na którą jeszcze nie tak dawno się wspinaliśmy. Zamknęliśmy pętlę. Jeszcze chwila zjazdu, szlaban i znowu jesteśmy na asfalcie. Można wracać do Bielska.
Zapis trasy wygląda jak konik morski z wyprutym jelitem 😀 No serio, sami zobaczcie!
P.S.
we wpisie o rajdzie obiecałem, że przejadę tamtą trasę i przygotuję opis wraz ze zdjęciami. Wygląda na to, że czeka mnie jeszcze jedna wycieczka na Klimczok.
Kilka zdjęć: