Wojna polsko-polska o gór zamykanie (i kilka innych rzeczy)

Wszędzie tam, gdzie spotyka się grupa osób, prędzej czy później dochodzi do konfliktów. Tym bardziej, że my Słowianie – nie tylko Polacy – pociąg do bitki mamy w naturze.

p1110872

Enduro bez spiny. Za to z podziałami.

Tak zwane środowisko enduro jest mocno podzielone, a różnice pomiędzy poszczególnymi „frakcjami” widać wyraźnie. Nic w tym dziwnego – mówimy o naprawdę dużej grupie osób i nie ma szans, żeby wszyscy wzajemnie się ze sobą zgadzali czy lubili. Mało tego – podziały są dobre. Ale tylko pod określonymi warunkami. Jeżeli różnica zdań prowadzi do rzeczowej dyskusji, z której każda strona potrafi wyciągnąć wnioski to super. Jeżeli jednak dochodzi do sytuacji, w której jedna ze stron krytykuje drugą praktycznie za wszystko, a druga i tak to zlewa i robi swoje, nikomu się z tego nie tłumacząc – coś jest mocno nie w porządku. Stara zasada mówi, że prawda leży zawsze pośrodku – obie strony mają swoje racje i obie popełniają błędy.

p1110869

Enduro Trails robi to źle

Pierwszą rzeczą, jaką powinna zrobić ekipa ET, jest zatrudnienie speca od wizerunku i komunikacji. O tym wiedzą wszyscy, a ostatnie tygodnie tylko to potwierdzają. Chłopaki raz po raz strzelają sobie w kolano, regularnie ignorując użytkowników ścieżek. Tych samych, których głosy w BO dwukrotnie pomogły w realizacji założeń Enduro Trails. Chronologicznie wyglądało to tak:

przechwytywanie1

Źródło: http://bit.ly/2hthiaj

28 listopada na fanpage’u ET pojawił się post o zamknięciu ścieżek. Powód – złe warunki pogodowe. Ta informacja nie wywołała burzy, ale długo czekać nie trzeba było. Jakiś czas później poszło info o powieszonych na bramkach łańcuchach. Co ciekawe, pojawiło się nie na oficjalnej stronie ET, a na prywatnym profilu jednego z chłopaków. Pod tym postem zaczęła się dyskusja na temat tego kto zdecydował o zamknięciu tras i jaki jest powód – niszczenie ścieżek, bezpieczeństwo rowerzystów? A może prawdziwy powód jest zupełnie inny? Tłumaczenia ekipy ET były raczej niejasne, co wykazano w tym filmie.

p1110867

I żeby była jasność – osobiście nie mam nic przeciwko zamykaniu oficjalnych ścieżek i zakazy te respektować zamierzam. Uważam jednak, że wszystko powinno być jasne i przejrzyste. Doskonale pamiętam, jak ET zapowiadali, że w regulaminie nie pojawi się zapis o zamykaniu tras na zimę, bo nie chcą ograniczać dostępu do kompleksu. Uważałem to wtedy za błąd. Jak widać słusznie. Kwestia zamykania ścieżek powinna być od początku rozwiązana odpowiednim zapisem w regulaminie. Twister i ewentualnie nowy podjazd powinny być zamykane bezwzględnie. Ścieżki naturalne mogłyby być użytkowane na własną odpowiedzialność. Termin zamknięcia – stały lub uzależniony od pogody. Jeden jasny punkt i teoretycznie cały problem rozwiązany.

przechwytywanieŹródło: http://bit.ly/2hJCNzY

Na samych łańcuchach się jednak nie skończyło. Na drodze prowadzącej na Kozią Górę pojawił się bowiem Znak. O jego pojawieniu się większość osób dowiedziała się z fanpage’a 2B Enduro Team 18 grudnia. Być może znak postawiło miasto. Albo leśniczy. Może tylko  na czas zimowego zamknięcia tras. Niestety to tylko domysły – Enduro Trails w swoim stylu milczy. A chyba nikomu nic by się nie stało, gdyby to w jakiś sposób wyjaśniono. Tym bardziej, że już 19 grudnia na fanpage’u ET pojawił się post z „paroma ważnymi informacjami”. Dowiedzieliśmy się z niego:

  • że nie udało się zdobyć odpowiedniej liczby głosów w BO 2017 (ponad miesiąc po ogłoszeniu wyników, Internet Explorer byłby dumny);
  • co zostało zrobione na Koziej w tym roku i dlaczego wyszło inaczej, niż pierwotnie zakładano;
  • że zamykanie ścieżek wynika z zapisów w nowym regulaminie.

Wpis zakończono słowami „bez odbioru, znikamy w lesie”. Sugeruje to, że na więcej informacji ze strony ET nie ma co liczyć. Brak odpowiedzi na komentarze zdaje się to potwierdzać.

przechwytywanie2

 

Wspomniałem już jednak, że obie strony popełniają błędy. A zatem:

Riderzy też robią to źle

Czy powieszenie na bramkach wjazdowych na ścieżki łańcuchów było koniecznością? Zastanówmy się… Kiedy w zeszłym roku budowano trasy Enduro Trails, wielokrotnie powtarzano prośby, by nie jeździć po nich przed oficjalnym otwarciem. Spora grupa rowerzystów miała to w… poważaniu. Sytuacja powtórzyła się zimą, gdy kompleks zamknięto oraz w tym roku podczas budowy ścieżek z drugiego etapu. Dosłownie wczoraj pojawiła się informacja o rozjeżdżaniu świeżej ścieżki w Głuchołazach. Z zakazami można się nie zgadzać, ale dopóki będzie się je otwarcie łamać i głośno do tego namawiać nie ma co się dziwić, że ich twórcy stosować będą różne środki zapobiegawcze. Zdaję sobie sprawę, że łamiący stanowią tylko ułamek całej społeczności – niestety ich zachowanie rzutuje na całą grupę. I doskonale rozumiem argument, że te ścieżki istnieją od lat, a teraz ktoś uzurpuje sobie prawo do ich zamykania wedle własnego widzimisię. Z drugiej strony mamy argument o tym, że góry są duże a Bielsko to nie tylko Enduro Trails – wydaje się, że różnie słuszny. 

Nie dajmy się zwariować

W tym wszystkim najgorsze jest, że zapominamy często najważniejszym – że w tym wszystkim chodzi przecież o niczym nie zmąconą przyjemność z jazdy. Osobiście staram się unikać jednoznacznego opowiadania za jakąś frakcją. Jeżdżę gdzie chcę i z kim chcę, a zakazów nie łamię. Nie zamierzam się zastanawiać, czy jak pójdę na rower z jakimś znajomym, to narażę się innemu, który przestanie się do mnie odzywać. Albo jak podam rękę komuś z Enduro Trails to cała grupa „antyET” zacznie mnie wytykać palcami. Nie dajmy się zwariować. Lepiej chodźmy na rower.

Zobacz też:

1 thought on “Wojna polsko-polska o gór zamykanie (i kilka innych rzeczy)”

  1. Do budowy tras z budżetu obywatelskiego zacząłem podchodzić sceptycznie od momentu w którym się dowiedziałem, że nie powstanie praktycznie nic nowego (wyjątki twister i stefanka) , tylko zostaną poprawione już istniejące. Te dzikie miały swój urok, nie były tak eksploatowane jak oficjalne, bo znali je raczej lokalni bikerzy. Nie było problemów z jeżdżeniem zimą i przetrwały niejedną z pomocą zapaleńców. Określić je można było jednym słowem, które według mnie definiuje to całe enduro – wolność. Obecnie pojawiły się pieniądze na (prze)budowę, regulaminy, zakazy, gownoburza i hejt w internecie. Komercja zepsuła zabawę…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.