Whyte idzie z prądem?

Brytyjski producent ma ambicje, by namieszać wśród elektryków – i to nie tylko tych na grubych oponach. Pierwsze „macanki” pokazują, że to się może udać.

Co takiego oferuje Whyte miłośnikom jazdy z prądem (ale nie na podwójnym gazie, żeby nie było…)?

Hoxton

Zacznijmy od modeli na węższych oponach. Hoxton najlepiej odnajdzie się w mieście – szerokie opony poradzą sobie z krawężnikami, studzienkami i kostką brukową, a prosta kierownica daje większą wygodę niż baranek. Jest nawet nóżka! Do zdjęcia rower zapozował w wersji analogowej. O wspomaganie dba system Fazua. Jego główną zaletą wydają się kompaktowe rozmiary i waga. Producent podkreśla, że głównym założeniem było zachowanie w elektrykach geometrii znanej z rowerów analogowych. Kompaktowy system Fazua okazał się do tego idealny. I przy okazji rower nie wygląda jak upośledzony.

Specyfikacja: https://www.whyte.pl/hoxton

Gosford

O tym, jak Fazua sprawdza się w praktyce, mogłem się przekonać podczas krótkiej przejażdżki na modelu Gosford. W dużym skrócie – silnik nie wyrywa z kapci. I przy okazji nie powoduje, że rower próbuje wyrwać się spod rowerzysty, co w elektrykach się zdarza. Nie ma tu zawrotnych prędkości i bezsensownego trybu Turbo. Gosford jest takim samym gravelem, jak Friston czy Gisburn. Tylko nieco szybszym i zdecydowanie mniej męczącym na podjazdach.

Specyfikacja: https://www.whyte.pl/gosford

Analogowy bonus: Whyte Gisburn

Gisburn był jednym z pierwszych Whyte’ów i pierwszym gravelem, z jakim miałem styczność. Nowy model wprowadza sporo zmian. Malowanie nie ma żadnego wpływu na jazdę, ale jest rewelacyjne.

Zdecydowanie istotniejsze zmiany zaszły w napędzie. Za rozpędzanie oraz zatrzymanie Gisburna odpowiada teraz Shimano GRX. Pierwsze wrażenia są bardzo dobre. Druga istotna zmiana dotyczy sztycy regulowanej. Wreszcie dźwignia miłości ustąpiła miejsca wygodnej manetce prze kierownicy.

Specyfikacja

E-180 RS

Bestia. Tak w dużym skrócie można opisać ten model ze skokiem zawieszenia 180 mm i sprężynowym damperem. Dla mnie osobiście zdecydowana przesada, dlatego swoją uwagę skupiłem na mniejszym modelu.

Bateria ma 625 Wh, ale podobno projektanci pomyśleli przyszłościowo i w ramie jest miejsce na baterię 700Wh. Jak już się taka pojawi.

Specyfikacja: https://www.whyte.pl/e180rs

E-150 S

Skręca jak Whyte. Taka była moja (i, jak się później okazało, nie tylko moja) pierwsza myśl podczas zjazdu na E-150 S. To, jak ten rower się prowadzi i jak lekki się wydaje naprawdę może zaimponować.

Whyte zdecydował się na zastosowanie silnika Boscha nowej generacji. Kilka rzeczy zrobili jednak po swojemu. W wielu elektrykach silniki zawieszone są pod ramami, a przed uderzeniami chroni je najczęściej kawałek plastiku. W Whyte’ach silniki umieszczone są pod kątem i wkładane w ramę z boku. Co to daje? Po pierwsze silnik jest lepiej chroniony od spodu. Po drugie bateria, wsuwana od dołu w specjalny port, położona jest równolegle do silnika a nie nad nim, co obniża środek ciężkości. E-150 występuje w dwóch wariantach: S i RS.

Trolololo po angielsku. Tak Whyte troluje Rich Energy, który skopiował logo producenta rowerów.

Krótkie zapoznanie z elektrykami Whyte’a pozwala wierzyć, że to naprawdę przemyślane i dopracowane rowery. Oczywiście na pełne recenzje jest za wcześnie, ale niewykluczone, że któryś z opisanych wyżej rowerów jeszcze się kiedyś na blogu pojawi.

1 thought on “Whyte idzie z prądem?”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.