Wprawdzie za oknem zima wciąż toczy bój z wiosną, ale my jesteśmy już przygotowani na lato. Przed Wielkanocą Krossy przeszły przegląd i są gotowe na podbój szlaków. Na szczęście Maciej znalazł dla nas czas między kolejnymi wyjazdami z Kross Racing Team, mogliśmy więc oddać rowery w pewne ręce. Swoją drogą, świadomość, że twoimi rowerami zajmuje się człowiek odpowiedzialny za sprzęt KRT jest bezcenna 😉
Trochę obawiałem się o przegląd Blacka. Rower ten użytkowany jest trochę intensywniej niż jest do tego przeznaczony, w dodatku ma za sobą całą zimę jeżdżenia. Na szczęście ostatecznie stanęło na wymianie linek i pancerzy i reanimacji tylnej piasty, w której, jak to określił Maciej, „panował mały armagedon”. Szczerze mówiąc spodziewałem się znacznie więcej problemów… i większego rachunku 😉
Niestety, klamka zapadła i po tym sezonie nasza przygoda się skończy. Nie da się ukryć, że Black jest rowerem budżetowym. Suntour XCT czy połączenie Tourneya z Acerą mówią same za siebie. Mimo to w zeszłym roku rower eksploatowany był dość intensywnie, nawet w rudnym terenie, którego w Beskidach nie brakuje. Z jednej strony dzielnie dawał radę, z drugiej odbiło się to na jego stanie a ja coraz mocniej odczuwałem ograniczenia związane z jego raczej rekreacyjnym charakterem i osprzętem jaki mam do dyspozycji. Pewnie gdyby nie to, że coraz mocniej ciągnie mnie w góry i w stronę amatorskiego ścigania to Black dalej byłby w sam raz. Niestety, wymagania rosną i trzeba coś z tym fantem zrobić. Planowałem, że poddam Blacka jakiemuś tuningowi, uznałem jednak, że nie można każdej złotówki pakować w rowery, tym bardziej, że ruszamy z budową kolejnego ostrego koła. A gdybym zaczął się bawić w wymiany, to z oryginału ostatecznie zostałaby tylko rama. Sens jest raczej znikomy, tym bardziej, że na koniec roku i tak planuję przesiadkę na… a nie, to się jeszcze okaże 😉 Na nowy rower tym bardziej mnie w chwili obecnej nie stać… Ostatecznie stanęło więc na tym, że w maju zaczynam ujeżdżanie nowego fixa, a Black… A Black musi jakoś ze mną wytrzymać przynajmniej do końca roku. A ja z nim. Chyba, że wygram jakąś większą sumę pieniędzy, wtedy szybciej odeślę go na zasłużoną emeryturę. Ale na pewno postaram się, by nasz ostatni wspólny sezon był niezapomniany 🙂