Pierwszy wpis na blogu pojawił się równo rok temu. Z założenia blog miał być taki sam, jak nasze „rowerowanie” – dla przyjemności. I taki jest, chociaż przez te 12 miesięcy ewoluował. I nawet ktoś to czyta 😉
Jeszcze dwa lata temu jeździliśmy na rowerach. Teraz możemy nieśmiało powiedzieć, że uprawiamy coś na kształt amatorskiego kolarstwa. Kiedyś na hasło „jedźmy na Kozią Górę” Basia wymownie pukała się w czoło. Dzisiaj na Koziej się rozgrzewamy. Jeździmy coraz dalej, na coraz bardziej wymagających trasach. Z dwóch rowerów, od których zaczynaliśmy, został tylko mój Black, ale jedynym powodem, dla którego jeszcze go nie zmieniłem są finanse. Do rowerów górskich dołączyły w tym roku dwa nowe – ostre koło i single speed. Zaliczyliśmy pierwszy – i nie ostatni – start w maratonie. No i, co chyba najważniejsze, staliśmy się częścią ogromnej społeczności rowerowej, zarówno w skali ogólnopolskiej, jak i lokalnej. Wiele znajomości zawartych dzięki rowerom już dawno przeniosło się na inne grunty. Słowem – ewoluujemy.
I trochę podobnie jest z tym blogiem. Ewoluuje. Wciąż jest pisany dla przyjemności, ale zmienia się jego charakter. Staramy się, by wpisy były ciekawe, ale również rzeczowe. Przybywa też – co niezmiernie nas cieszy – czytelników. Jakiś czas po założeniu bloga pojawił się fanpage na Facebooku, nie wykluczone, że zajrzymy kiedyś na Instagram. Zdajemy sobie sprawę, że do czołówki – zarówno blogerów, jak i kolarzy – nam bardzo daleko. Jednak gonienie czołówki nie jest naszym celem. Robimy swoje i nie przestaniemy dopóty, dopóki będzie nam to dawać radość.
Mamy nadzieję, że kolejny rok będzie równie udany i za 12 miesięcy spotkamy się na jeszcze lepszym blogu w jeszcze większym gronie 🙂