Beskid Mały znam stosunkowo słabo. W ramach zimowego odkrywania nowych miejsc postanowiłem odwiedzić Potrójną. A później okazało się, że… już tam kiedyś byłem.

Mimo wszystko miejsce warto polecić, głównie ze względu na widoki, klimat i dość łatwe dojście. Start z parkingu przy zajeździe nad Przełęczą Kocierską. W stronę Potrójnej prowadzi czerwony szlak, który okazuje się wygodną (przynajmniej w zimowych warunkach), szeroką drogą.

W dodatku jest płasko. Kawałek za Kiczorą szlak zaczyna nawet schodzić w dół. Można iść powoli, oszczędzając siły, albo trzymać wysokie tempo. Dopiero za przełęczą Skalite robi się pod górę.

W dodatku dość stromo, chociaż dalej w kategoriach luźnego spaceru, a nie wymagającej górskiej wędrówki. Mimo to próba utrzymania mocnego tempa kosztuje mnie lekką zadyszkę. W efekcie na Potrójną docieram po około 50 minutach. Ze szczytu jeszcze kilka kroków na punkt widokowy i można cieszyć oczy. Po lewej królowa Babia, za nią majaczą Tatry, po prawej Beskid Śląski ze Skrzycznem na czele. Jest fajnie.
Tuż obok znajduje się chatka na Potrójnej – prywatne gospodarstwo, które przyjmuje turystów. Luksów brak, ale nie widać, by komukolwiek to przeszkadzało. W środku sporo osób, domowa atmosfera, gospodarz bez przerwy serwuje herbatę, kawę i inne napoje, z pieca wyjeżdża świeża partia drożdżówek, na sam widok których ślinka cieknie. Tak, zdecydowanie lubię takie klimaty.
Z Potrójnej można ruszyć dalej w kierunku Łamanej Skały i Leskowca. Niestety, robi się późno, samochód czeka w Kocierzu, więc przede mną powrót tą samą drogą. Na pewno jednak wpadnę na tutejsze szlaki znów, najlepiej na dwóch kółkach. I Wam też polecam!
Zobacz też:
1 thought on “Taki tam spacerek, czyli zimowa Potrójna”