W końcu Specialized dotarł ze swoimi testami do Bielska-Białej. Nie mogliśmy odpuścić okazji, by pojeździć na ich rowerach.

Pierwszy raz na testach Speca byliśmy w 2015 roku, w Istebnej. Teraz w końcu impreza wróciła w nasze strony. Pod względem organizacji nic się nie zmieniło, nadal jest na wysokim poziomie. Równie duże było zainteresowanie. Takie testy są doskonałą okazją, by przekonać się, czy dany rower komuś odpowiada albo po prostu pojeździć na sprzęcie dla przeciętnego Kowalskiego raczej niedostępnym. Nic więc dziwnego, że testówki przez cały weekend przechodziły dosłownie z rąk do rąk. Czasem na upatrzony model trzeba było trochę poczekać. Mnie udało się przetestować cztery rowery, ale w związku z jednym z nich odczuwam pewien niedosyt, o czym za chwilę.

O co chodzi z tym Öhlinsem?
Zanim przejdziemy do pochwał, muszę zacząć od łyżki dziegciu i rzeczy, której nie ogarniam swoim małym rozumkiem. Po co wpychać do floty testowej rowery z zawieszeniem Öhlins, skoro nikt ich nie ustawia pod testujących? W efekcie podczas jazdy na Enduro czułem się jak worek ziemniaków na pace Żuka. Nie zdziwiłbym się, gdyby na zdjęciu rentegenowskim po zjeździe okazało się, że żaden z moich organów nie znajduje się tam, gdzie powinien. Dość powiedzieć, że na Cyganie wykorzystałem tylko połowę ze 160 milimetrów przedniego zawieszenia. Nie jestem też w tej opinii odosobniony – od kilku osób słyszałem, że Enduro na zjeździe jest męczące. Rozumiem chęć do pokazania modeli z (prawie) najwyższej półki, ale w tym wypadku chyba lepiej sprawdziłoby się Enduro w wersji Elite z „ustawialnym” Foxem i też kosztujące niemało.
Epic pogromca podjazdów
O tym, że XC to nie nasza bajka, pisałem już tydzień temu. Z Epiciem było o tyle ciekawie, że mieliśmy świeże porównanie z rowerem od Marka Konwy. Epic wydaje się mniej bezkompromisowy, zdecydowanie szybciej się do niego przyzwyczaiłem. A jak jeździ? W zasadzie mógłbym napisać to samo, co o rowerze Konwy – pod górę ciśnie jak zły. Należę do tej niewielkiej grupy dziwnych ludzi, którzy lubią podjazdy, dlatego jazda na Epicu na pewno była przyjemnością. Na zjeździe też nie byłoby źle. Rower prowadzi się pewnie, fajnie skręca, przyzwoicie hamuje. Wszystko psuje wysunięta sztyca, która utrudnia zajęcie odpowiedniej pozycji. Drodzy krosiarze, kiedy odkryjecie myk-myka?

I want more
Hej, Specialized, pożyczcie tego Stumpjumpera na dłużej… Pisałem wyżej o niedosycie. Sprawcą był właśnie Stumpjumper. W sobotę udało mi się go wyrwać na godzinę, co tylko rozbudziło apetyt na bliższe poznanie. Niestety w niedzielę o Stumpjumpera było bardzo trudno, więc apetytu nie zaspokoiłem, a Basia w ogóle nie mogła się z nim poznać. Szkoda, bo to właśnie ten rower ze stajni Specialized wydaje się do nas najlepiej pasować. Wspólnie spędzona godzina każe wierzyć, że dobrze byśmy się dogadywali

Rozchwytywane elektryki
Osobiście wciąż podchodzę do elektryków sceptycznie – nie neguję i przyjmuję większość argumentów ich zwolenników, ale sam nie znajduję w nich nic fajnego. Krótkie spotkanie z Turbo Levo nic w tej kwestii nie zmieniło. Nie da się jednak ukryć, że elektryki to dla „branży” przyszłość. Turbo Levo i Kenevo przez cały weekend wyjeżdżały spod namiotu chyba najczęściej. Jeździli na nich ludzie w każdym wieku – również dzieci. Czy to dobrze? Niech każdy sam oceni.
Chcecie przekonać się na własnej skórze, jak jeżdżą Spece? Sprawdźcie kalendarz Test the Best na https://www.specialized.com/pl/pl/test-the-best
1 thought on “Specialized Test the Best 2019”