Piotrek: Pisałem to już kilka razy, ale powtórzę – pierwszym co rzuca się w oczy jest rozmiar tego roweru. Jest po prostu ogromny. Wzbudza to różne reakcje, począwszy od „ale masz fajne koła”, a skończywszy na „a jak się na niego wsiada?”. Przy okazji warto zaznaczyć, że jest zaskakująco lekki. Oczywiście nie mówimy tu o wadze porównywalnej ze sprzętem wykorzystywanym w wyścigach, ale jak na amatorski rower w cenie poniżej 3 tysięcy i o takich rozmiarach jest nieźle. Dość powiedzieć, że Lea B3 jest większa od mojego Blacka i waży mniej. Niestety trochę zawiedliśmy się na Krossie jeżeli chodzi o jakość – po Evivie, która nie sprawiała większych problemów i niezniszczalnym póki co Blacku Lea B3 nie uniknęła wpadek. Już na dzień dobry – dzień po odbiorze – wróciła do serwisu z powodu zgrzytającego łańcucha. Panowie w serwisie kilkukrotnie próbowali poprawić to regulując przerzutki, ostatecznie stanęło na wymianie łańcucha. Przy okazji, osobom korzystającym z Krossów w Bielsku-Białej i okolicach odradzam serwis w sklepie Biker. Dalsze użytkowanie roweru przebiegało w miarę bezproblemowo, jedynie w połowie sezonu z okolic suportu zaczęły dobiegać dziwne hałasy. Wpływ na to może mieć jednak zamiłowanie Basi do jazdy na stojąco 😉
Nie będę się rozpisywał o osprzęcie i tak dalej, w końcu to nie test tylko opis wrażeń z użytkowania roweru – dlatego oddaję głos Basi:
Na twentyninera zdecydowałam się „tak po prostu”. Liczyłam, że na płaskiej naiwerzchni i pod górę będzie szybszy i wygodniejszy niż rower na mniejszych kołach. Nie przepadam za zjazdami i staram się unikać technicznch odcinków, więc rzekoma mniejsza zwrotność nie stanowiła dla mnie problemu. Pierwsze wrażenia z jazdy były lekko przerażające – począwszy od „jak tu wysoko”, a skończywszy na „jak tym kierować”. Zmorą były też dla mnie tarczowe, hydrauliczne hamulce, bardzo szybko i gwałtownie reagujące na naciśnięcie dźwigni. Wymagają wyczucia, szczególnie po przesiadce z roweru z hamulcami szczękowymi. Na szczęście szybko się przyzwyczaiłam do nowych warunków. Rower spełnił moje oczekiwania pod względem szybkości i łatwości pokonywania podjazdów. Zdecydowanie łatwiej pokonuje przeszkody typu wystające korzenie czy kamienie. Jednak manewruje się nim trudniej niż rowerem na mniejszych kołach. W dodatku Lea B3 prawie w ogóle nie nadaje się na twarde nawierzchnie. Dużą rolę odgrywają tu opony Schwalbe o zdecydowanie terenowym charakterze. Jako kobieta nie mogę nie zwrócić na uwagi wygląd roweru – ciekawy kształt ramy i kolorystykę. Czarny mat z turkusowymi wstawkami i białe koła nie są może zbyt praktyczne, ale wyglądają rewelacyjnie. Matowy lakier podatny jest na zarysowania. Szukając odpowiedniego roweru z góry odrzucałam rowery z obniżoną górną rurą. Kross oferuje w damskich modelach górną rurę poprowadzoną wysoko, co zdecydowanie mi odpowiada. Jednocześnie dzięki jej ukształtowaniu rower ma kobiecy charakter. Największym minusem przy długiej jeździe jest niewygodne siodełko. Na szczęście ten element można łatwo wymienić.
0 thoughts on “Sezon z Kross Lea B3 – wrażenia”