Rowerowe wojenki zimą toczone

Zima to czas, kiedy w rowerowych internetach zdjęcia z Finale przeplatają się z mniejszymi bądź większymi gównoburzami. Patrząc na te drugie, można zacząć się zastanawiać, czy na wiosnę będziemy mieli gdzie jeździć…

Oczywiście to pytanie jest mocno na wyrost, ale patrząc na to, co się w różnych miejscach dzieje odnoszę wrażenie, że z polskimi miejscówkami jest kiepsko. Oto kilka przykładów z ostatnich miesięcy.

Nie, to nie jest polska rowerowa miejscówka. To po prostu zdjęcie koparki na tle gór znalezione na stocku.

Nie wiem, jak to zrobicie, ale ma być w terminie

Czy takie słowa usłyszała ekipa ABC przed rozpoczęciem prac nad Pasmem Rowerowym Olbrzymy? Nie wiem, ale chłopaki z POMBY-y chyba mają coś w tym temacie do powiedzenia. Zaczęło się od ich artykułu na temat nieprawidłowości przy budowie Olbrzymów. Zarzucają w nim, że inwestor patrzy na kasę i terminy, a nie jakość inwestycji i zadowolenie oraz bezpieczeństwo rowerzystów. Wykonawcy oberwało się, że buduje jak chce, nie trzymając się założeń i projektów, a do tego popełnia błędy niebezpieczne dla użytkowników. Oczywiście na odpowiedź wykonawcy nie trzeba było długo czekać. A potem zaczęła się dyskusja. Kto ile razy machnął w życiu łopatą, które ścieżki są zrobione dobrze, a które nie, itd., itp. Kto w tym sporze ma rację? Czytając internetowe dyskusje nie sposób stwierdzić. Patrząc na kontrowersje wokół dotychczasowych realizacji ABC można pomyśleć, że coś jest na rzeczy. Ale oni też mają mocne argumenty. Jak jest naprawdę, czas pokaże. Trzeba jechać i sprawdzić. Paradoksalnie więc cała ta dyskusje może się Olbrzymom dobrze przysłużyć – tłumy rowerzystów pojadą tam, by przekonać się, po czyjej stronie jest racja. A potem – albo będą chcieli tam wracać, albo Olbrzymy zostaną zapomniane… Tak samo jak internetowe gównoburze.

ROCKnROLLA, luty 2019. Zamknięta trasa? Bitch, please!

Nikt mi nie będzie mówił, gdzie i kiedy mogę jeździć!

To temat stary jak pierwsze oficjalne trasy rowerowe. Od pierwszej zimy na Enduro Trails toczy się dyskusja o zamykanie tras. Obecnie obowiązuje kompromis, obejmujący bezwzględne zamykanie tylko tras utwardzonych. Wciąż są jednak jednostki, które w poważaniu mają pracę innych i dobro ogółu. Niestety, nie dotyczy to tylko Enduro Trails. I tak na przykład Babia Góra Trails – kompleks otwarty jesienią ubiegłego roku – na wiosnę będzie już zniszczony.

Podobnie sprawy się mają na wspomnianych wyżej Olbrzymach – które są nawet nie tyle zamknięte, co jeszcze nie skończone! Co chwilę pojawiają się informacje o zrywaniu tabliczek i rozjeżdżaniu tras. Podobno na YouTubie można znaleźć jakieś filmy z przejazdów tymi ścieżkami. Swoją dokumentacją z rozjeżdżania pochwalił się też jeden z członków forum zaczynającego się na „Szaj”…

Nie wiem, co siedzi w głowach tych ludzi. I chyba nie chcę wiedzieć. Argumenty, że jak jest mróz lub śnieg to można, albo że przecież jeden rowerzysta krzywdy nie zrobi, odrzucam z automatu. Zamknięte to zamknięte i swoje tłumaczenia możesz sobie wsadzić w to samo miejsce, w którym do tej pory trzymałeś poszanowanie dla pracy innych.

Częsty widok w polskich lasach

Bo to jest mój las i tylko ja go mogę niszczyć

Leśne ludki kontra reszta świata to kolejny temat-rzeka. Wystarczy wspomnieć zeszłoroczne zawody, które miały odbyć się w Brennej, ale zostały odwołane ze względu na leśników. Czasami pojawiają się informacje o jakichś porozumieniach między środowiskiem rowerowym, a leśnikami – na przykład ostatnio w temacie Raduni.

Częściej jednak doniesienia dotyczą zniszczeń dokonanych przez leśników na trasach. Począwszy od pozostawiania za sobą syfu, po rozjeżdżanie singli ciężkim sprzętem. Nóż się w kieszeni otwiera. A z drugiej strony – skoro my sami nie szanujemy ścieżek, to dlaczego wymagać tego od innych?

Niestety urzędnicy mają nad nami jedną przewagę – możliwość wprowadzania zakazów. Takich, których złamanie grozi uszczupleniem portfela. Ostatnio postanowili wykorzystać to w Lanckoronie, wprowadzając zakaz jazdy po lesie quadami, motocyklami i… rowerami. Wrzucanie nas do jednego wora może wydawać się absurdalne. Argumentem urzędu jest budowanie „torów przeszkód” – czyli krótko mówiąc kopanie nielegalnych tras. Nigdy nie byłem w Lanckoronie i nie wiem, co tam się dzieje, ale wygląda na to, że dla lokalesów te miejscówki są kultowe. Do tego stopnia, że postanowili przygotować petycję o wykluczenie z zakazu rowerzystów. Udało się zebrać 870 podpisów. Na efekty trzeba będzie poczekać.

Na szczęście wiosna już za rogiem

O tym, że pod względem rowerowej infrastruktury dopiero wychodzimy z epoki kamienia łupanego, wiedzą wszyscy. Niestety powyższe przykłady pokazują, że mentalnie też jeszcze nie wszyscy jesteśmy gotowi na przyjęcie cywilizacji. Mam tylko szczerą nadzieję, że dożyję takiej zimy, kiedy rowerowe internety będą żyły przede wszystkim zdjęciami z Finale, San Remo czy innej Majorki, a nie smutnymi doniesieniami z kolejnych miejsc…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.