Przynajmniej korków nie było… Skandia Maraton Dąbrowa Górnicza

Jak być może pamiętacie nasz debiut na Skandii (i maratonach w ogóle) w Krakowie pozostawił mieszane uczucia. Drugie podejście – Skandia w Dąbrowie Górniczej – niewiele w tym temacie zmieniło.

W Krakowie chwaliliśmy trasę, ale narzekaliśmy na korki. W Dąbrowie korków nie było, za to trasa niewiele miała wspólnego z MTB. Przynajmniej na dystansie mini, na którym startowaliśmy. Było płasko, głównie po asfalcie i leśnych ścieżkach. Największe utrudnienia stanowiły tory kolejowe i piaskowe pułapki, w których łatwo było się zakopać. Technicznie jednak trasa była banalnie prosta. Ja wiem, że to przyjazna wszystkim Skandia i w dodatku najłatwiejszy dystans, ale skoro w Krakowie udało się wytyczyć wymagającą (dla niektórych nawet zbyt trudną) trasę…

SKA77_2607_2015

A jak nam się jechało? Szybko. Od początku nastawiałem się na utrzymanie w miarę równego, wysokiego – przynajmniej w moim mniemaniu – tempa. Startowaliśmy oczywiście z ogona stawki, z samego końca ostatniego sektora. Bez wielkiej spiny starałem się wyprzedzić jak największą ilość zawodników, nie patrząc specjalnie na to, ilu wyprzedza mnie. Basia przez długi czas trzymała się za mną, później jednak straciłem ją z oczu. Ostatecznie jednak poszło jej bardzo dobrze, wykręciła czas tylko o pięć minut gorszy od mojego! Na wąskich, leśnych fragmentach ustawiałem się grzecznie w szeregu, łapiąc trochę oddechu, by później przycisnąć mocniej i wyprzedzać kolejnych zawodników. Niestety błąd na jednej ze wspomnianych piaskowych pułapek kosztował mnie trochę czasu i kilka pozycji. W dodatku w połowie trasy zgubiłem bidon, a jego zawartość znalazła się na mnie i na rowerze. Do samej mety musiała mi wystarczyć woda z kubka złapanego na bufecie.

SKA77_7704_2015

Ostatnie kilometry pokonałem „puchnąc”. Widziałem zawodników przed sobą, ale wiedziałem, że nie jestem w stanie podjąć z nimi walki. Trochę frustrujące… Na szczęście za plecami nie miałem nikogo, mogłem więc jechać bez obaw o pozycję. Basia w końcówce też straciła parę, na mecie narzekała, że noga przestała podawać. O ile zatem trasa nas nie zmęczyła, to dystans i tempo owszem…

skandia

Skandia Maraton Lang Team Dąbrowa Górnicza, dystans mini (39 km). Nasze wyniki:

Piotrek: 290 open/ 255 mężczyźni/ 50 M-2/ czas 1:37:26

Basia: 341 open/ 41 kobiety/ 14 K-2/ czas: 1:42:12

Zdjęcia: maratomania.pl

0 thoughts on “Przynajmniej korków nie było… Skandia Maraton Dąbrowa Górnicza”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.