2 sierpnia w Bystrej odbył się Rajd z Fałatem, organizowany przez LGD Ziemia Bielska i Stowarzyszenie Rozwoju Wsi Bystra „Bystrzańska Inicjatywa”. Jednym z elementów wydarzenia był rajd rowerowy z Bystrej na Klimczok. Wystartować w nim mógł praktycznie każdy, na starcie zameldowały się nawet całe rodziny. Rajd w żaden sposób nie był nastawiony na rywalizację. Celem było po prostu dostanie się na szczyt wyznaczoną trasą.
Basia ze względu na inne zobowiązania nie mogła wystartować, dlatego pojechałem sam. Po starcie niemal cały czas udawało mi się utrzymywać kontakt wzrokowy z prowadzącym grupę quadem. Oprócz mnie jechało za nim bodaj czterech czy pięciu innych rowerzystów. Po kilkunastu minutach wspinaczki okazało się, że za nami nikogo nie ma, co wydawało się trochę dziwne. Zagadka wyjaśniła się, gdy dogonił nas Land Rover organizatorów. Okazało się, że strażak zabezpieczający trasę na samym dole źle wskazał kierowcy quada drogę i pojechaliśmy nie tam, gdzie trzeba. Cóż… na dół mieliśmy spory kawałek, mogliśmy więc złapać oddech. Potem nie pozostało nam nic innego, jak zacząć wspinaczkę od nowa. Z czołówki znaleźliśmy się za to w ogonie stawki. Szybko jednak okazało się, że prawidłowa trasa dla wielu uczestników była zbyt wymagająca. W dodatku droga była odsłonięta, co przy upale sięgającym 30 stopni i prażącym południowym słońcu powodowało, że wspinaczka nie należała do najprzyjemniejszych. Ostatecznie wszystkim udało się prędzej czy później dojechać na szczyt.
Trasa okazała się za to bardzo widokowa. Niestety nie mam zdjęć, ambitnie postanowiłem bowiem nie robić żadnych postojów. Trudno mi się również pokusić o dokładniejszy opis trasy. Jednak w najbliższym czasie pokonam ją jeszcze raz, tym razem z Basią i bardziej turystycznie – wówczas na pewno pojawi się dokładny opis trasy i jakieś fotki.
Wracając do samego rajdu – oczywiście poza walorami sportowymi i turystycznymi były inne, typowe dla tego typu wydarzeń atrakcje typu loteria z nagrodami czy degustacja lokalnych przysmaków. Najważniejsze jednak, że takie imprezy to ciekawa alternatywa dla typowych weekendowych przejażdżek w pojedynkę czy w wąskim gronie znajomych. Polecam każdemu i sam z pewnością będę brał udział, kiedy tylko nadarzy się okazja.
2 thoughts on “Ostatni będą pierwszymi… a może na odwrót?”