Giro Revel – całkiem twardy orzeszek

Giro Revel to tani i prosty kask, jednak w ciągu tego sezonu wywiązał się ze swojej roli bez zastrzeżeń, ratując moją głowę przed poważnymi obrażeniami. Tym samym zasłużył sobie na wczesną emeryturę i wzmiankę na blogu.

p1110717

Komfort

Jazda w kasku jest dla mnie tak samo oczywista jak zapinanie pasów w samochodzie. Mam go na głowie cały czas, bez względu na to czy jest podjazd, zjazd czy płasko i jaki dystans mam do przejechania. Dlatego nie wyobrażam sobie posiadania niewygodnej skorupy. Revel należy do kasków typu „założyć i zapomnieć”. Jest stosunkowo lekki i zapewnia rewelacyjną wentylację – 22 spore otwory robią swoje.

p1110720

Jasne, wewnątrz nie znajdziemy wkładek z ręcznie szytej skóry krów, które umarły szczęśliwe. Cienkie gąbki zapewniają niezbędne minimum komfortu, przy dłuższej jeździe zaczynają uwierać. Ich znikoma grubość i ilość jest też powodem tego, że po uderzeniu nad moją skronią pojawiło się dość spore otarcie, zrobione właśnie przez kask.

p1110723

Pasek nie wyróżnia się niczym szczególnym. Zapięcie i uchwyty umożliwiające regulację długości paska są stosunkowo małe, obsługa ich w grubych rękawiczkach jest średnio wygodna. Przydałoby się też coś, co umożliwiłoby utrzymanie w ryzach wystającego nadmiaru paska – cieniutka gumka w żaden sposób nie spełnia tego zadania.

p1110726

Kask występuje tylko w jednym rozmiarze – warto więc sprawdzić, czy będziemy w stanie go dopasować do głowy. Zakres regulacji jest dość szeroki, mnie udało się dopasować kask bez problemu, nie przypominam sobie, żebym miał kłopoty z jego samowolnym przemieszczaniem się na głowie podczas jazdy po większych wybojach. Siedzi dokładnie tak, jak powinien. Regulacja za pomocą pokrętła jest bardzo wygodna i precyzyjna.

p1110722

 

Bezpieczeństwo

To jak sprawdza się tanie Giro podczas wypadków miałem okazję sprawdzić osobiście – nie zaprezentuję więc wyników z laboratorium, a z… własnej głowy. Jak być może widzieliście gleba była dość spora, a kask kilkukrotnie miał bliskie spotkanie z ziemią. Zarówno Revel jak i ja wyszliśmy z tego bez większych uszkodzeń. U mnie skończyło się na wspomnianym wyżej otarciu nad okiem. Minęło już trochę czasu i nie widać żadnych efektów ubocznych, więc mój mózg chyba nie odczuł skutków uderzenia.

p1110716

Kask z wierzchu jest lekko obity i otarty. Co dzieje się wewnątrz – nie sposób stwierdzić. Niewykluczone, że środek został uszkodzony, ale nie widać tego gołym okiem. Jednak zewnętrzna skorupa wytrzymała – nie ma na niej żadnych, nawet najmniejszych, pęknięć. Można więc śmiało powiedzieć, że Giro zrobiło to, do czego zostało stworzone – uratowało mnie i moją głowę wraz z zawartością, jakakolwiek by ta zawartość nie była. Zadanie wykonane, czas na emeryturę. 

p1110719

Dla kogo?

Dla każdego, kto nie chce lub nie może wydać na kask więcej niż 200 złotych. Dla szukających porządnego budżetowego kasku, który sprawdzi się w xc, podczas przejażdżki po parku i na całodniowych górskich wycieczkach. Albo dla posiadacza fullface’a, który chce mieć wygodny kask na podjazdy. Dla tych, którzy rozważają zamówienie jakiegoś chińczyka z AliExpress. A jak już uznacie, że Giro Revel to odpowiedni wybór, zastanówcie się, czy nie warto dołożyć kilku złotych i kupić go w wersji z Mipsami. Taka też jest w ofercie i na pewno zadba o Wasze bezpieczeństwo jeszcze lepiej.

Zobacz też:

1 thought on “Giro Revel – całkiem twardy orzeszek”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.