Dożynki na rowerze

Nasz trzeci alley. Motyw przewodni – dożynki. Szukamy złotych kłosów w polu, ziaren w rynnie i wykopujemy ziemniaki 😉 Niestety brak mapy odbija się na nas niekorzystnie, kompletnie schrzaniliśmy trasę, dwa razy niepotrzebnie nadrabiając kilka kilometrów. W efekcie na metę przyjeżdżamy jako ostatni, chociaż strata czasowa nie jest jakaś tragiczna. Na pocieszenie zostaje nam zadanie dodatkowe – zakup papryki. Wygrać miała osoba, która kupi paprykę w najniższej cenie za kilogram. Basia kilka razy chce się zatrzymać w warzywniakach, jednak dla mnie ważniejsze jest zaliczenie wszystkich punktów podstawowych, zadanie dodatkowe zostawiam na koniec. W efekcie paprykę kupujemy w sklepie z owadem w kropki w nazwie i logo. Przy ogłoszeniu wyników okazuje się, że nasza papryka była… najdroższa. W „nagrodę” otrzymujemy… faszerowaną paprykę. Bardzo dobrą, lekko pikantną 😉

A potem oczywiście chill na imprezie i nocny powrót do domu. Zapis trasy jest, ale wolę na niego nie patrzeć, żeby się nie denerwować 😉

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.