Trzy Lipki to jedno z najbardziej charakterystycznych miejsc w Bielsku-Białej – wzgórze z metalowym krzyżem, bunkrami i fantastycznym widokiem przyciąga rowerzystów i spacerowiczów. I wstyd się przyznać, ale nigdy wcześniej tam nie byłem. W końcu udało się to zmienić.
Największy problem, jaki mam z Trzema Lipkami, to fakt, że żeby się tam dostać, muszę przedrzeć się przez niemal całe miasto. Przy okazji udało mi się odwiedzić jeszcze jedno historyczne miejsce – grodzisko w Starym Bielsku. Według najpopularniejszej encyklopedii świata jest to pozostałość „pierścieniowej osady produkcyjnej o charakterze obronnym, istniejącej od XII wieku do roku 1400” i „najstarszy zabytek miasta”. Obawiam się jednak, że mało kto w tym mieście wie o jego istnieniu a grodzisko obecnie bardziej przypomina klepisko i nie ma nawet żadnej tablicy, która informowałaby, co się w tym miejscu znajduje. A przynajmniej ja takiej nie zauważyłem…
Na Trzy Lipki wjeżdżałem ulicą Portową od strony Starego Bielska. Przyznam szczerze, że spodziewałem się masakrycznego podjazdu, tymczasem nie było tak źle. Początek nie należał do łatwych, ale ostatecznie podjazd na ostrym kole nie przysporzył mi większych problemów.Gdyby ktoś się jednak zmęczył, to na szczycie nie brakuje miejsca do odpoczynku, a widok rekompensuje wszelkie trudy. Wzgórze również ma znaczenie historyczne – w 1645 roku było miejscem bitwy między wojskami polskimi a szwedzkimi. Wtedy też zniszczono porastający je las lipowy. Ostały się tylko cztery lipy, z których jedna została potem zniszczona przez piorun – od trzech pozostałych wzgórze wzięło swoją nazwę. Stojący na wzgórzu krzyż ma 40 metrów i stoi w miejscu, gdzie w latach 1935-1939 stał krzyż drewniany.
Z Trzech Lipek postanowiłem zjechać równoległą do Portowej ulicą Zuchów. W ten sposób trafiłem na kolejną atrakcję historyczno-militarną – bunkier z 1939 roku, wchodzący w skład liczącej 10 kilometrów sieci fortyfikacji.
Ogólnie Trzy Lipki to miejsce bardzo atrakcyjne, nic więc dziwnego, że roi się tam od rowerzystów i spacerowiczów wszelkiej maści – od zakochanych gimnazjalistów po starszych ludzi lubiących spędzać czas na świeżym powietrzu, ciesząc oczy fantastycznymi widokami. Sam na pewno wrócę w to miejsce nie raz, jako miłośnik kiczowatych zachodów słońca koniecznie wieczorem!