Rowerowe kino wróciło do Bielska-Białej za sprawą fundacji FOR EVENT i kina Helios. Jak było?
Zaczęło się 0 18:00 w holu kina. Tu na rowerowych zajawkowiczów czekały rowery NS Bikes – Eccentric, kilka Snabów i Fuzzów.
Nieco smutny, bosy manekin prezentował produkty Foxa – zestaw ciuchów, kask i gogle. Niestety zabrakło chociażby zwykłego wieszaka z różną odzieżą (albo ja go nie zauważyłem, co jest raczej mało prawdopodobne).
Jak już ktoś pomacał wszystkie rowery (albo manekina, zależnie od upodobań) mógł się sprawdzić w goldsprintach. Ten punkt zdecydowanie rozruszał towarzystwo i był bardzo dobrym pomysłem na wypełnienie czasu przed seansem.
Kilka minut po 19 sala zaczęła się zapełniać. Po kilku informacjach od organizatora wręczono nagrody dla grupy, która jednorazowo wykupiła najwięcej biletów oraz dla zwycięzców goldów. W tej pierwszej konkurencji ekipy downhillowe objechał 2B Enduro Team, wykupując 24 bilety. W goldach nie było zaskoczeń – starzy wyjadacze z Bielskiego Koła nie dali się pokonać.
A potem były filmy. Najpierw relacja z budowy nowej trasy Enduro Trails i kilka filmów z zawodów ET. Ta pierwsza tak się spodobała operatorowi kina, że próbował ją puścić dwa razy. Później pojawiło się kilka editów enduro/DH, w tym film ze Sławkiem Łukasikiem w Nowej Zelandii, Hardtail Hucking 2.0 czy bardzo fajnie zrealizowany film ekipy Suck My Bars.
W przerwie odbyło się losowanie fantów. Fanty były naprawdę srogie, ale formułę losowania można chyba poprawić. Na zakończenie premierowo pokazano film podsumowujący sezon 2017 Local Series of Downhill.
Podsumowanie
Na wstępie warto pogratulować organizatorom sprawnego przebiegu całego wydarzenia. Wszelkie wpadki i pomyłki są nieuniknione, tu na szczęście udało się je ograniczyć do minimum. Showroom wypadł nieco blado, ale goldy okazały się strzałem w dziesiątkę! Ocena doboru filmów jest czysto subiektywna. Te na 2B Wheel’d można chyba podzielić na dwie kategorie: „relacje z zawodów” i „nakur#%@nie”. Zabrakło mi filmu, który wniósłby jakiś powiew świeżości albo wywołał efekt „wow”. Na tym tle mocno odstawał wspomniany już film z Łukasikiem w NZ – osobiście lubię takie klimaty i chętnie zobaczyłbym coś więcej w tym stylu. Ostatecznie po wyjściu z sali kinowej z jednej strony odczuwałem pewien niedosyt. Z drugiej – nabrałem ogromnej ochoty, by iść pojeździć. A chyba o taki efekt w tym wszystkim chodziło…
Czytałeś już?
- Downhill w Polsce nie umrze! Rozmowa z Marcinem „Bananem” Matusznym
- Lista Marzeń – Miejscówki
- Premiera Beskidia the Movie